Nie ulega najmniejszym wątpliwościom że Weekend... to bezdyskusyjne arcydzieło. Nawet
najlepsze dzieła sztuki znajdą swoich przeciwników. Tak jest właśnie w tym przypadku.
Zawsze znajdzie się jakieś dziecko neo które twierdzi że to dzieło sztuki jest jedynie
bazgrołami wykonanymi na zatłuszczonej husteczce. Przykłady uważanych za bazgroły :
Leonardo DaVinci - Mona lisa ; Claud Monet - śniadanie na trawie ; bernini- ekstaza św
teresy. Więc powiedzcie o tych dziełaach że to żenada. Że tak się wyrażę: zatkało kakao?
Krytykują Weekend... ci którzy nie znają się na sztuce. Proste i oczywiste. Każdy kto temu
zaprzecza, tylko sam się pogrąża w niewiedzy
kolejna osoba na usługach. zwróćcie uwagę, że osoby, które chwalą film są tu pierwszy i pewnie ostatni raz. Ich konta są puste.