Oglądałem "Weekend" w noc sylwestrową w łódzkim kinie w ramach seansu przedpremierowego. Po 40 minutach projekcji, niestety nie znalazłem w internecie siedząc na widowni informacji o czasie jego trwania. Przemożną potrzebę wyjścia uniemożliwiała przysypiająca żona. Jednym słowem: ŻENADA!!! Oprócz sprawnego montażu, reżyser przestudiował tylko "Słownik wyrazów brzydkich". Nie jestem aniołem, ale poziom zachwalanych dialogów przez p. Pazurę, niestety był poniżej rynsztoka. Film ni śmieszny (nie słyszałem wybuchów śmiechu na widowni), ni zajmujący (z "Pulp Fiction" łączy go tylko to, że był grany w tym samych kinie), ni odkrywczy (wolę "Matrixa" w oryginale). Natomiast, jeśli miał to być pastisz - to był zbyt dobrze ukryty. Masz za dużo czasu i pieniędzy - też odradzam. W pamięci pozostał jedynie smutek ze źle zainwestowanych pieniędzy. Dodam tylko, że filmy z Pazurą oglądam z wielką przyjemnością. I to się nie zmieni. Pozdrawiam wszystkich w Nowym Roku.
Być może jestem dnem intelektualnym z pięcioma metrami mulu powyżej bo wyszedłem zadowolony.
Wszyscy piszą ze śmiechu nie było słychać, a ja pamiętam wyraźnie "wybuchy" śmiechu z sali, dość często dodam.
Rozumiem że nie każdy może znieść takie nasycenie wulgaryzmów co w Weekendzie. Powtarza się sytuacja jak z filmami typu Psy.
Nie podoba się obejrzyj coś innego.
Co do wtrętów ala Matrix nie za bardzo mi przypadły do gustu główne za brak przyłożenia się do szczegółów (np. brak odskakującego zamka w Desert eagle'u, przegięty ogień z luf itp.). Kręcimy parodie Matrixa to albo w jedna albo w druga, uderzamy w prostotę albo w dokładność. Do całości się nie czepiam, Polskie kino widziało gorsze, a ten raczej jest perełką jeśli chodzi o efekty specjalne.
W sumie pokazane wszystkie cechy naszego kochanego miasta: bród, syf i ubóstwo, mafia, handlarze prochami, cyganie, przekupne gliny, specyficzna architektura (Bałuty, Śródmieście, Polesie, Górna), knajpy, piękne kobiety ;). Odwołania do klasycznych filmów o gangsterach, całość z przymrużeniem oka podlane przerysowanymi hollywoodzkimi scenami, dobra gra aktorska, dobrzy aktorzy ( Tyndyk jako Jonny - super). Zerżnięte z Tarantino czy Rodrigueza.
Na koniec zacytował bym coś z filmu, ale nad etykieta i kultura nie pozwala. A szkoda.
Przesadzasz. Film jest tragiczny. Jedyną rzeczą wartą uwagi to nasze miasto. Ale to też tylko dla nas, łodzian. U mnie na seansie część osób nawet opuściła salę kinową. żenada roku
no i bez urazy ale ludzie którzy byli w kinie w noc sylwestrową są (bez obrazy) pozbawieni życia towarzyskie więc wydaje mi się że jest to dobre uzasadnienie dlaczego wychodzili z kina. W noc sylwestrową uciekłbym nawet z najlepszego filmu na świecie:)
Co do tych waszych wulgaryzmów to jeszcze nie oglądałem WEEKENDU aczkolwiek czy ktoś oglądał jakieś inne komedie kryminalne albo poprostu kryminały?? W każdym z nich jest tyle samo przekleństw seksu i wszystkiego co najgorsze więc idąc na kryminał musieliście byc tego świadomi. Ja przypuszczam że mi się będzie podobał ale zobaczymy 6.
Pozdrawiam
no i bez urazy ale ludzie którzy byli w kinie w noc sylwestrową są (bez obrazy) pozbawieni życia towarzyskie więc wydaje mi się że jest to dobre uzasadnienie dlaczego wychodzili z kina. W noc sylwestrową uciekłbym nawet z najlepszego filmu na świecie:)
Warto spróbować w życiu wszystkiego :D Było inaczej niż zwykle, rzekłbym interesująco - przynajmniej do 1.30. Polecam i takie doświadczenie. Po pewnym czasie nudne stają się imprezy w gronie znajomych (wciąż te same gęby), na sali (orkiestra zapraszająca do zabawy między schabowym i rosołem) lub plenerowe (za zimno mimo rozgrzewaczy). Impreza była niezła, szkoda że dobór repertuaru chybiony. Demokracja niestety zwyciężyła, ja miałem inne typy.
Zgadzam się w 100%. Film po prostu słaby. Zaledwie w kilku scenach pojawił się mały uśmiech w kąciku moich ust. Jedynie Malinowski i jego "guru", który ma zrobić z niego mężczyznę był zabawny. Po za tym wulgaryzmy,
na siłę wałkowany do obrzydzenia "wątek homoseksualny", (włącznie z zagłębianiem się w szczegóły współżycia :) ) Fabuła w formie szczątkowej, odnosi się wrażenie jakby polegała tylko na mało płynnym przechodzeniu od jednej "śmiesznej" sceny do drugiej. Jedynym plusem są zdjęcia no i efekty specjalne -dobre jak na polskie realia. Ogólnie zawiodłem się i nie polecam!