Chciałbym na początku podkreślić, że nie jestem jakimś koneserem filmowym i na filmy trudne czy ambitne chodzę sporadycznie, bo wychodzę z założenia, że kino ma dawać rozrywkę, relaks, bawić czy śmieszyć. Dlatego z nadzieją szedłem na polską komedię. Tymczasem Weekend to po prostu cienizna.
W kinie ledwo dotrwałem do połowy i chciałem wychodzić . Weekend to nie jest film. To jest zlepek scen, w których zdarzają się śmieszne momenty. Z niezłą pracą kamery, z ciekawymi, chociaż bardzo rzadkimi, elementami humoru, ale przede wszystkim z ogromną dawką przekleństw. Są jeszcze efekty specjalne. Też czasami.
Jeśli ktoś spodziewa się wartkiej akcji i ciekawej zagadki, to można o tym od razu zapomnieć. Najpierw jakiś gość rzuca się z dachu do śmietnika, potem bandyci uwalniają dwóch dzieciaków z piwnicy, jest siekanina z dużą ilością pokazanej krwi w hotelu (tu jedna śmieszna scena, bandzior idzie w kapciach), za chwilę strzelanina bronią automatyczną rusków... Po drodze coś o gejach, wibratorach i w ogóle nuda. Wszystko to bez żadnej spójności.
Nie będe opowiadał całego filmu, bo jeśli ktoś na własne ryzyko i odpowiedzialność, chce wydać pieniądze na słabizne, to przecież trudno psuć tą przyjemność :-)
Skupię się na tym, co mnie od filmu Pazury odrzuca:
1. Wulgaryzmy - żeby oddać świat przestępczy nie trzeba co drugie słowo w filmie mówić k, ch, p i tym podobne. Niestety tutaj tak jest, i Psy Pasikowskiego to bajka dla niewinnych dzieci przy Weekendzie. Zaznaczam wyraźnie - mi w filmach polskic wulgaryzmy nie przeszkadzają, bo sam nie jestem święty, ale tutaj jest to podane do przesady, do bólu i bez potrzeby. Nie wiem jak Polski Instytut Sztuki Filmowej mógł ten produkt finansować, bo to nie sztuka, tylko samo dno.
2. Kompletny brak pomysłu co do akcji - cały film to zlepek scen, które próbują się ze sobą jakoś łączyć. Pojedyńcze sceny mogą się bronić, są dobrze nakręcone momenty walki, są jakieś gagi, są ciekawi bohaterowie... Ale całościowo to jest kompletnie niespójne.
3. Brak konwencji - to nie jest ani komedia, ani kino akcji (no ewentualnie klasy C), tylko zapis pościgów, strzelanin, przeklinania i co tam jeszcze chcecie. Luźno zmontowany w film.
Podsumowanie: unikaj tego filmu jak ognia. Jest to słabizna, zrealizowany częściowo za publiczne pieniądze, na który szkoda czasu. Ani to kino inteligentne, ani to kino akcji, ani to komedia. Film mógłby nosić tytuł ZLEPEK i taki właśnie rekomenduję reżyserowi przy wypuszczaniu wersji telewizyjnej.
Było tak nudno, że wszyscy rżeli ze śmiechu ci chwilę... fakt, jest dużo wulgaryzmów - tylko że akurat to element z życia wzięty i przedstawianie gangsterów z elokwentnym słownictwem jest dużo bardziej groteskowe. Nie mów o unikaniu tego filmu jak ognia, bo Twój gust nie jest żadnym wyznacznikiem. W końcu przełamali złą passę bzdurnych komedyjek - tutaj jest przynajmniej "rozpierducha po całości". To trzeba oglądać na luzie, a nie spinać się.
Tego czegoś nie da się oglądać na luzie, bo jeśli nakręcisz sceny, to powinny układać się w całość.
Film jest całością.
Niestety Weekend Pazury to dno.
I trzeba się z tym pogodzić.
,,To jest zlepek scen, w których zdarzają się śmieszne momenty. Z niezłą pracą kamery, z ciekawymi, chociaż bardzo rzadkimi, elementami humoru''
Ty pewnie byleś na haju pisząc to...
Tak, jak brakuje argumentów, to sięga się po wycieczki osobiste.
Nie wzruszysz mnie takimi tekstami.
Film jest denny i trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - Pazura wziął kasę i zrobił gniota.
A ja się nie mogę zgodzić z przedmówcą. Dla mnie - REWELACJA! Jak na polski film, to już dawno nie było tak dobrej komedii. Po niudanych i żenujących "Ślubach panieńskich", "Kołysance" czy "świętym interesie" nie źal było wydanych pieniędzy na bilet. Cooltowe teksty z filmu na pewno przejdą do użytku codziennego. Panie Czarku - wielki SZACUN! :)