Kino Bałtyk zafundowało rozrywkę sylwestrową na najniższym poziomie. Co prawda pierwszy film "Narzeczony mimo woli" a i owszem był calkiem zgrabną komedią, a salwy smiech było słychać na widowni co pewien czas. Ludzie dobrze sie bawili - ale tylko do końca pierwszego seansu. Drugi- "Weekend" C. Pazury to porażka. Chamstwo, wulgaryzny, żarty dla ćwierćinteligentów, pornografia, prostytucja, bałuckie podwórka, jednym słowem rynsztok na ekranie. Żarty nie śmieszyły nikogo, przynajmniej do 30 minuty. Po 30 minutach wyszłam z kina ja i cała nasza paczka. Nie byliśmy osamotnieni - inni też wychodzili. Koszmarny film, typowo polski, wóda, prochy, bród, golizna, wulgaryzmy.... szkoda gadać. Musieliśmy się posiedzieć jeszcze godzinę i pogadać o czymś innym, by zatrzeć paskudne wrażenie.... Jedyn pozyty filmu - konieczność spotkania i odreagowania po nim. Nie polecam, zabawa w reżyserkę Ok - ale nie koniecznie za dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (ktoś powinien za to "beknąć") - szkoda czasu i pieniędzy. Nędza
Więc strzelam że mi się będzie podobać. Bez urazy ale są gusta i guściki, Ty lubisz komedie romantyczne ja kryminalne.:) No i pewnie bardzo dużo osób poprze moje zdanie ale czekam do premiery. Pozdrawiam
no i bez urazy ale ludzie którzy byli w kinie w noc sylwestrową są (bez obrazy) pozbawieni życia towarzyskie więc wydaje mi się że jest to dobre uzasadnienie dlaczego wychodzili z kina. W noc sylwestrową uciekłbym nawet z najlepszego filmu na świecie:)
k3beny - proponuję, żebyś tak od razu nie szufladkował ludzi, którzy spędzili tegorocznego Sylwestra w kinie. Może mieli inne plany, które nie wypaliły? Może to była ostatnia szansa na 'zabawę' gdziekolwiek?
Albo ktoś nie bardzo lubi balety i woli coś nieco bardziej stonowanego. Kwestia upodobań, nic po za tym.
Może i racja. Aczkolwiek chodzi mi o to że to wy wybraliście jak spędzicie ten czas i cholernie wam się nie podobało.
Jak dla mnie spędzanie sylwestra w kinie to jakieś nieporozumienie. Ale jak kto lubi :)