Jestem osobą bardzo życzliwą, zwłaszcza dla filmów a jeszcze bardziej zwłaszcza dla filmów debiutantów. Jasne stało się dla mnie, że nazwanie Cezarego Pazury debiutantem to przesadna dbałość o szczegóły - ten pięćdziesięciolatek ponad połowę życia spędził na planach filmowych najlepszych polskich produkcji. I dopóki łudziłam się, że Weekend to FILM, powstrzymywałam się w kinie od wszelkich negatywnych emocji i złośliwych komentarzy. Ale kłamstwo ma krótkie nogi.
Aby utwór nazwać FILMEM FABULARNYM musi mieć fabułę, czyli wydarzenia muszą mieć swoją przyczynę i konsekwencje, muszą się łączyć w jakąś, najlepiej trójdzielną (nieodrobiona lekcja z podstawówki - wstęp, rozwinięcie , zakończenie), historię. Przebierańcy przed kamerą Pazury biegają bardzo bezładnie, co chwilę pojawiają się nowi, co chwile ktoś ginie - można się oczywiście połapać, przecież wszystkie te sceny już widzieliśmy w prawdziwych filmach . Ale nie o to chodzi, byśmy odbierali sobie frajdę z oglądania wyręczając reżysera w pisaniu sobie w głowie linii narracji...
Aby utwór nazwać FILMEM muszą w nim pojawić się bohaterowie. Nie da się inaczej. Nie można wziąć kolegów, dać im rekwizytów i myśleć, że śmieszne ksywki uczynią ich prawdziwymi postaciami. Nie wystarczy dać komuś do ręki "gnata", wsadzić go w super czarny wóz i kazać mówić "jak gangster" żeby stworzyć postać gangstera. Nie wystarczy przebrać faceta w cekiny i patrzeć jak "udaje" geja żeby na ekranie ludzie widzieli geja. Trzeba się wysilić i napisać im role, a nie korzystać ze skojarzeń jakie widz ma z prawdziwych filmów. Zwłaszcza w komedii, najtrudniejszym z gatunków filmowych, w którym wszystko opiera się na barwnych postaciach. Tego nie da się obejść, trzeba je stworzyć.
Aby utwór nazwać KOMEDIĄ GANGSTERSKĄ musi być wpierw filmem, więc na tym się nie będę rozwodzić. I nie ma co wyskakiwać z krytyką niewybrednych, nieśmiesznych, wtórnych i prymitywnych żartów, bo to już jest całkowicie rzecz gustu.
Więc nie muszę być życzliwa.
Weekend jest przede wszystkim niesamowicie wtórny, nic nie dzieje się na prawdę, wszystko już znamy, oglądamy tylko jak bawią się w to koledzy przed kamerą. I gdyby faktycznie mieli po 16 lat i zrobili sobie taką zabawę w kręcenie wybaczyłabym wszystko: i pretensjonalne "dolce" i "dragi" w walizce, i hucznie nakręcaną obietnicę "big dealu" który nie następuje, i bezsens przebieranek Małgorzaty Sochy ( przed kim się ukrywa skoro
widzowie wiedzą, że to ona z plakatu a Małaszyński wie, bo kręci mu się pretensjonalnie w oku - i to dwukrotnie w identycznym ujęciu! ), i miałkie dowcipy, i nawet zmarnowany potencjał, takich postaci jak Malinowski czy Borys, które mogłyby zaistnieć jakby ktoś (pan Lesław scenarzysta?) napisał im rolę. Ale pan Pazura nie ma 16 lat, na swój Weekend wydał prawdziwe 6 milionów i oczekuje pieniędzy, szacunku i poważnego traktowania, reklamuje go jako najlepszy polski FILM.
I zrobił coś, czego mu jego mentorzy ( powoływał się na Guy'a Ritchie i Tarantino!) nie wybaczą nigdy. Spróbujcie wpisać w wyszukiwarkę "Weekend pazura" a google już podpowiada, że szukacie odpowiedzi na pytanie "od ilu lat" . :D Otóż w tym filmie o "gangsterach" w którym,jak ulotka głosi "Będzie o miłości!" nie pojawiają się sceny seksu ani te słowa, ktróe zawyżają próg wiekowy dla widzów. "stary policyjny wyga" ( cyt. ulotka), biedny Jan Frycz, który pasuje do tej "komedii" jak miś polarny do sawanny, przeklina dzielnie "f*ck, f*ck". I dzieki temu Monis97 mogła na zapytaj.pl napisać "od 15 ale ja bylam na nim z rodzicami i z siostro a ja mam 13 a moja siostra 12 ale wpuscili nas". Na pewno się rodzinnie uśmiali z seksu oralnego w basenie.
Nie dziwią mnie komitety które w internecie hucznie zapowiadają batalię o zwrot pieniędzy za bilet, mogą się czuć oszukani. Ja do kina weszłam za darmo, więc pretensji nie mam. Mam tylko ochotę przytulić tego 16 letniego Czarka który zadebiutował reżysersko w ciele pana Pazury, kupić mu pierwsze piwo, podpalić pierwszego papierosa i wyjaśnić, że filmy są na niby, że seks nie jest śmieszny i wszyscy to robią i że w Polsce płaci się złotówkami a nie "baksami".
Ciekawe, że jedna z niewielu tu kompleksowych, logicznych i pięknie napisanych recenzji została kompletnie zignorowana przez innych komentujących.
Z drugiej strony - może to i dobrze? Po cóż kolejny topic, na którym rozpocznie się pyskówka?
nie przyjął mi jej filmweb jako recenzji i wkleiłam tu :) dziękuję za miły komentarz
a czemu nie oceniłeś "weekendu"?
No widzisz, a ci przebierańcy mają ciągle świetne humory i wciąż nazywa się ich świetnymi aktorami (Socha, Małaszyński). Za to cudo powinny być zesłani na aktorską banicję. Ale nie u nas, jeden jest ambasadorem Leksusa, druga też jakieś dobra reklamuje.