sci-fi jest moim tematem, więc przemogłem się żeby coś tu skrobnąć. sporo czytam mniej
oglądam, bo filmów sci-fi wbrew pozorom jest niewiele.
ten film nawet koło sci-fi nie stał. poza tym jest płytki do granic możliwości, zakończenie marne,
muzyka jak z Króla Lwa.
jak ktoś pomyśli, to przyzna, że ewolucja od zderzenia z księżycem [sic!] nabiła sobie guza i
działa wbrew logice. jestem zażenowany tym bardziej, że Wellsa lubię ;]
szkoda czasu, pieniędzy i dobrego samopoczucia.
lepiej się zbakać i zobaczyć "Tenacious D: Kostka Przeznaczenia" [bo na trzeźwo też jest
niestrawialny ;]
tyle w temacie, dobranoc.