Mi się "Wehikuł Czasu" spodobał, nawet bardzo. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie scena w której Księżyc(rozwalony na kawałki) spadał w ziemską atmosferę! To była jedna z najlepszych scen jakie widziałem w filmie SF... zawalisty klimat: to zniszczenie, panika, noc i kiedy główny bohater spojrzał w niebo zobaczył własnie Księżyc tak bardzo blisko Ziemi(z tego co pamiętam to połowe nieba zajmowała nasza satelita)...
Po prostu świetne to było. Reszta filmu również trzyma poziom, ale najbardziej mi w pamięci utknęla tamta scena. Ogólnie 8/10
Końcówka była trochę nudna, ale co tam.