Nie wciąga tak jak wersja z 1960, ale da się oglądać. Postać naukowca zrozpaczonego po utracie narzeczonej całkiem wiarygodna, do tego świetne efekty specjalne. Zmieniający się krajobraz, "rosnące" drapacze chmur, ale największe wrażenie zrobił ogromny Księżyc rozpadający się tuż nad ziemią. Nie są to wyżyny SF, ale da się oglądać - 7/10