Zgadzam się niestety... wiele faktów było przeinaczonych, wielu też w ogóle nie było. Zdaję sobie sprawę, że film nigdy nie będzie równy książce, ale jednak ta ekranizacja wyjątkowo mi się nie podobała. Książka o wiele lepsza, i ją polecam. :)
Książki nie czytałam ale mam zamiar. Mi Sara Michelle Geller pasuje do roli Weroniki - wydawała się taka niepogodzona z samą sobą. Ale sama wiem z innych przeczytanych ksiązek a potem obejrzanych filmów, że w 9/10 przypadkach aktorzy są źle obsadzeni, bo nasze wyobrażenie o nich jest zgoła inne niż producentów, a poza tym często bierze się po prostu znane nazwiska do głównych ról.
NIe dość, że wielu faktów nie było, to akurat te, które powinny być wyeksponowane i najlepsze wprawiają w zażenowanie... Książka z filmem nie ma żadnego porównania. Film nudny, a tematyka jest przecież naprawdę ciekawa.
UWAGA SPOILER!!! Zgadzam się z paniami powyżej. Tak, film nie umywa się do książki; dobór aktorki - hmm, może to ona źle zagrała, a może to pani reżyser jej tak kazała; fakt faktem we wczesnej fazie terapii nie powinna się tyle uśmiechać. Tak, wiele faktów brakowało a były one kluczowe, np. zabrakło mi obrazu agonii Weroniki, niewyobrażalnego bólu fizycznego, konwulsji i wymiotów, które by pokazały, że rzeczywiście jej ciało umiera, zamiast tego widzimy często uśmiechającą się dziewczynę. Nie jest to bynajmniej obraz niepogodzenia się z samą sobą. Film ratuje trochę postać Doktora Blake'a - chwała za to Davidowi Thewlisowi. Dlatego niezmiernie cieszę się, że najpierw przeczytałem książkę i polecam to każdemu.