Nie znam książki, historia z filmu jest dla mnie nowa. Film całkiem miło mnie zaskoczył. Pierwsze 40-50 min było naprawde mocne, ściskało mi krtań, łzy zamgliły oczy. Nie do pomyślenia było dla mnie, że Sarah M.Gellar może wzbudzić we mnie jeszcze takie emocje. Później film troche spuścił z tonu, poszedł w strone troche przewidywalnego filmiku z Happy Endem, ale mimo tego miło się go oglądało. Brawa dla twórców. Szacun dla SMG i Jonathana Tuckera! Stworzyli wzruszający duet...