Jestem mile zaskoczona, nie tylko aktorstwem Gellar, ale również muzyką, która jest przeurocza! Na początku wydawało mi się to wszystko za sztuczne, ale to tylko dlatego, ponieważ wolę książki niż kino i nie mogłam przeboleć, że tak świetna książka może zostać zekranizowana. Bałam się tej konfrontacji: książka- film.
Czytam nałogowo Paulo Coelho. Przeczytałam wszystkie jego książki i wywiady z nim, moim zdaniem jest cudownym człowiekiem. Pisze piękne książki, chociaż czasami mogą wydawać się nudne lub proste (tak bardzo oczywiste). Ale w tym wszystkim jest coś więcej- pewna magia i do tego mnóstwo symboli. Każdą jego książkę można rozumieć na dwa sposoby: jeden to ten najbardziej oczywisty, czyli to co czytamy, drugi to aspekt symboliczny. Właśnie te symbole są tak fascynujące!... i mogłabym tak pisać w nieskończoność o nietuzinkowości jego książek, ale nie o tym chciałam... ;)
Nie ukrywam- jego książki są dla pewnej określonej grupy czytaczy.
Panowie- to nie jest film dla Was! Jest to typowe babskie kino, cudownie było patrzeć na POWOLI rozwijającą się miłość.
Może jestem staroświecka, może fascynacja książkami Coelho wypływa na moją opinię o tym filmie i być może jest ona za wysoka. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałabym coś takiego przeżyć... ale przede wszystkim poczuć. Mam nadzieję, że w tej opinii nie pozostanę sama…