Weronika postanawia umrzeć

Veronika Decides to Die
2009
6,4 43 tys. ocen
6,4 10 1 43007
5,2 4 krytyków
Weronika postanawia umrzeć
powrót do forum filmu Weronika postanawia umrzeć

Rozczarowanie

użytkownik usunięty

Nie przepadam za twórczością pana Coelho, ale jak większość jego książek nie robi na mnie żadnego wrażenie, tak "Weronikę..." czytało mi się bardzo przyjemnie, i nawet po pewnym czasie do niej wróciłam.
Uważam ją więc za bardzo dobrą książkę, przez co tym bardziej byłam rozczarowana niskim poziomem filmu.
Nie mogę powiedzieć, że w filmie nie było nic wartego uwagi, bo to nieprawda - sam obraz był przekazany dość naiwnie, ale sympatycznie. Twórcy powinni jednak pamiętać, że adaptują książkę, która traktuje o głębi - jak wszystkie książki pana Coelho - tym razem o głębi braku sensu w życiu i pragnienia jedynie zwykłego zakończenia tego wszystkiego. W filmie niestety tego zabrakło - podobała mi się początkowa mowa Weroniki (kto obsadził w tej roli Sarah Michelle Gellar?! Ta aktorka ma w sobie tyle głębi,ile mieści się w łyżeczce od herbaty!), kiedy opowiadała wizję swojego życia - to nawet przekonywało, wszystko dokładnie ustawione, bo przecież "każdy przechodzi przez to samo, co kończy się na starość jedynie nudą i zgorzknieniem. Samo samobójstwo było pokazane płytko i zostało na nie zwrócone zdecydowanie za mało uwagi.
Również postać Edwarda mnie rozczarowała - spodziewałam się, że czymś zaskoczy, że to wszystko będzie bardziej dynamiczne, a on tylko stał... Wiem, że nie mówił, ale jakoś cały ten pobyt w szpitalu ciągnął się jak flaki z olejem. Uwielbiam filmy, których akcja dzieje się w szpitalach psychiatrycznych, ale po obejrzeniu tego czegoś mi brakowało. Nie było tego szpitalnego, lekko zwariowanego, często bardzo smutnego klimatu. Porównując z innymi filmowymi psychiatrykami, jak choćby z "Przerwanej lekcji muzyki" czy nawet "Lotu nad kukułczym gniazdem", obraz tego nie miał w sobie nic.
Za samą koncepcję, czyli fabułę książki, mogę dać plusa. Wierzę również, że pani Gellar bardzo się starała - wypadła mimo wszystko poważniej i lepiej niż w innych swoich filmach, ale to wciąż nie jego osoba do tego typu produkcji. Aktor grający Edwarda (nawet nie miałam ochoty sprawdzać, jak się nazywa, a to już coś znaczy) nie wniósł do filmu absolutnie nic.
Całość trochę się dłużyła, a zupełnie bezpłciowe zakończenie sprawiło, że to napisach jeszcze chwilę wpatrywałam się w ekran pytając się w myślach: "To już?".
Dobra rola doktora Blake'a, nieźle odwzorowana. Muzyka całkiem, całkiem.
Całość: 4/10.