Ojej. Nie dość, że Weronika nie umiera, więc jej postanowienie się nie spełnia [zdradzam koniec, haha] to jeszcze wszyscy jadą po niej jak po Zdechłej chabecie [krytycy]. A ja z miła chęcią pójdę na ten [podobno] gniot do kina. Zresztą jestem jedną z tych osób, które wolą oglądać chały klasy B w kinie, bo dobre filmy lepiej oglądać samemu gdy nikt ci nie przeszkadza gadaniem i wpie******em popcornu.