książkę przeczytałam kilka razy nie mogąc się od niej oderwać.... do filmu podchodziłam 3 razy gdyż za każdym razem zasypiałam;]
u mnie było podobnie:) książka o niebo lepsza, choć film do najgorszych nie należy, jednak zawiodłam się.
Wolę film. Nienawidzę stylu Coelho i dziwię się, że zyskał tak sporą popularność z takimi niedoróbkami warsztatowymi - mógłby popracować nad narracją i przede wszystkim dialogami. A poza tym takie łzawe książeczki, które przy okazji nie wymagają myślenia to nie dla mnie.
Film to nawet nie cień książki, obejrzeć a nie przeczytać to jak zjeść nieodpakowanego smara. yyy marsa.
książka jest tak okropnym laniem wody, zlepkiem złotych myśli ,tkóre osobno mają sens, ale wciśnięte gdzieś między elementy fabuły stają się zbyt wzniosłe - tymzasem film jest dlatego lepszy, bo z tymi aforzmami nie szarżuje, nie strzela mądrymi hsłami w stylu "życie to..." albo "żeby kochać, trzeba..." , "każdy znas jest... swojego losu, dlatego...". pojawiają się one może ze dwa razy i to jest dla mnie dobre. jest ścisłość, jest sens, nie ma przelurkowanej fabuły o niczym, dla bycia zapamiętanym za kilkaset mądrych zdań, które potem jakaś zakochana w Coelho kobieta przedrukuje do kalendarza za grube pieniądze w Empiku.
film bardzo przypadł mi na gustu.
Zdecydowanie wolę książkę, ale film nie jest tragiczny. Lepiej obejrzeć najpierw film, a potem przeczytać książkę, wtedy nie mamy poczucia niedosytu i niedostrzegamy jak wiele wątków zostało niekorzystnie zmienionych.
Zdecydowanie lepsza książka. Film kompletnie nie uchwycił tego klimatu. Przede wszystkim wieje nudą, i to strasznie... film ciągnie się i wydaje się przydługi, mimo że trwa niewiele ponad godzinę. Wiele ważnych rzeczy reżyser pominął albo potraktował bardzo pobierznie. Ponadto aktorka grająca główną bohaterkę jak dla mnie nietrafiona ( czy nie można dobrać aktorów pod kątem wyglądu pasujących do opisu w książce??).