Lubie czasami ogladac glupawe komedie, ale ta jest znacznie, znacznie glupsza, od najglupszych jakie widzieliscie - glupie nie? ;)
Ostatni dzien lata na kolonii. Poznajemy przeroznych opiekunow z wiekszymi lub mniejszymi odchylami, oraz ich podopiecznych. Klimat jak z komedii z wczesnych lat 80tych tego typu (np. "Pulpety" :) wiec az sie lezka w oku kreci, bo to przeciez wspolczesna produkcja. Ukazanie tamtych czasow - to naprawde udalo sie tworcom.
Kolejny plus, za to ze akcja dzieje sie w... Maine! :))
Pare dowcipow tez calkiem calkiem.
Natomiast scenariusz, dialogi i gra aktorow... lame. Pod nosem sie usmiechalem, jakim cudem ktos wymyslil takie bzdury. Kucharz rozmawiajacy z przyjacielska puszka, zupelny brak logiki, nie mowiac o czasie (akcja toczy sie w ciagu jednego dnia i nocy, a przygod wystarczyloby na dobry tydzien).
Ogladac na wlasna odpowiedzialnosc. Szkoda ze tak czesto wieje nuda, inaczej ocena moglaby ulec zmianie. Aha zaluje tez, ze tworcy nie poszli na calosc - przeciez i tak jest to film dla doroslych, wiec mogloby byc ostrzej, a nie tylko glupiej :))