Książka była naprawdę świetna, a film.. Szkoda gadać. Myślę, że próbowali zrobić go ,,lepiej", a
wyszło dokładnie na odwrót. Fabuła jest podobna tylko z opisu, jeśli chodzi o szczegóły, to zmienili
wszystko co mogli.
Dokładnie! Film jako film podobał mi się bardzo, świetne efekty (sam labirynt, ale zwłaszcza buldożercy), dobór aktorów też całkiem dobry. Ale jako ekranizacja- szczerze mówiąc chyba gorszej w życiu nie widziałem. Największego faila odwalili na końcu- z tego co pamiętam labirynt był pod ziemią, a słońce itd. było iluzją, więc jakim cudem mogli wszystko widzieć z helikoptera?
nie mówiąc już o tym, że zmienili zakodowanie labiryntu, że Gally uciekł w połowie książki i każdy myślał, że zginął (a nie przejął dowodzenie), sposób wydostania się z labiryntu vel. nora buldożerców. można tak wymieniać i wymieniać. szczerze to po raz pierwszy najpierw obejrzałabym film a potem poczytała książkę, bo podczas jego oglądania cały czas denerwowały mnie nieustanne zmiany.
Właśnie zgaduję, że innym ludziom nie było łatwo wytrzymać ze mną na sali kinowej, bo bulwersowałam się za każdym razem, gdy coś mi nie pasowało, czyli prawie cały czas. Na szczęście robiłam to chyba w miarę cicho.. xD