Do tego filmu podchodziłem nie spodziewając się wielkiego kina, a dostałem je w każdym calu. Na początku filmu trudno mi było się przyzwyczaić do mowy braci i lokalnych ,,tubylców'', która mnie momentami lekko odpychała, ale z czasem zupełnie już stała się ona tak naturalna jakbym sam zaczął się porozumiewać w ich slangu. Podobnie było z formą zdjęć, wtopiłem się w obraz. Właśnie... ten film płynie - nie ma w nim żadnych dłużyzn, świetne zdjęcia i muzyka ( której teraz słucham oto link http://www.youtube.com/watch?v=tKE7Y8R2QsA) spowodowały u mnie poważne zagłębienie się w historię rozgrywająca się przed moimi oczyma. Niektórzy mogą narzekać na postać Miklo, aktora grającego go jedną miną, mnie jednak taka gra przypadła zdecydowanie do gusta i te wyłupiaste oczy zawsze robiły na mnie ogromne wrażenie, a nie jak co u niektórych pobłażliwe uśmiechy. Sama postać jest bardzo ciekawa i osobiście go polubiłem;) Odbył niesamowita metamorfozę, razem ze swoimi ,,koleżkami,, krwi;) Bracia jego znakomicie zarysowani, pięknie zagrani, ta dwójka aktorów pokazuje a co ją stać w końcowej scenie filmu. Drugoplanowe role są obsadzone przez znakomitych aktorów. Tutaj na taśmie filmowej mamy; sztukę, zło, przyjaźń, szacunek dla swojej rodziny, uzależnienie i zdradę. Czego od filmu o takiej tematyce chcieć więcej? To powinien być film tak znany jak ,,Ojciec Chrzestny'', należy tylko obejrzeć go w skupieniu i dać mu zdecydowane 9/10. Ja tak zrobiłem.