Jeden z moich ulubionych filmów. Za każdym razem jak go oglądam to płaczę, mam dreszcze. Gdy po raz pierwszy przeczytałam ksiązkę długo nie mogłam dojść do siebie, odrazu sięgnęłam po film... Poprostu arcydzieło.
A jednak mi zawsze musi coś przeszkadzać. Tym razem był to Ralph Fiennes. Poprostu w mojej chorej głowie coś się tak ustawiło, że to Kilmer byłby idealnym Heathcliffem. Założyli by mu ciemne szkła kontaktowe, przefarbowali włosy na czarno i byłby idealny, on też ma w twarzy coś niezrównoważonego ;-)
Juliette była ok, chociaż do roli Katarzyny i Katy powinni wziąć jakąś ładniejszą aktorkę. Binoche jest ładną kobietą, ale nie powala na kolana urodą, co powinna robić ;-)
Kilmer?! Pomocy, mam nadzieje, że nigdy nie dojdzie do ekranizacji 'Wichrowych Wzgórz' z tym panem, to byłby koszmar. Uwielbiam książke, znam ją na pamięć, nie pamiętam nawet ile razy ją już czytałam, z filmem jest podobnie. Ralph Fiennes co prawda nie jest moim ulubionym aktorem, ale KIlmer, to byłoby przegięcie. Myśle, ze autorzy filmu wybierając obsade bardziej kierowali się jej talentem niż urodą i popieram w pełni ten wybór.
Hmmm... Kilmer jeśli się postara jest naprawdę genialnym aktorem. Doors, Tombstone, Heat... Oglądałaś może? Są to naprawdę wspaniałe role w których pokazał w całej okazałości swój talent aktorski. Wiesz że do roli Jima Morrisona szykował się około 2 lat? Chodził w takich samych ciuchach, wprowadził się do jego starego mieszkania, chodził do tych samych pubów... Stowrzył tak genialny obraz, że chwilami oglądając film zapominało się o tym że Morrison nie żyje.
Jestem pewna, że gdyby kiedykolwiek robiono ekranizację z Kilmerem w roli głównej (co i tak jest raczej nieprawopodobne) to Val dałby z siebie wszystko i pokazał na co go stać ;-)