co wam wszystkim padło na mózg???? tego filmu nie polecam, a wręcz radzę sięgo wystrzegać. wszyscy się nim zachwycają, a później się dziwią,że nasze pokolenie schodzi na psy. każdy bohater tego filmu powinien znależć się na oddziale psychiatrycznym i intensywnej terapii.
jaki, w takim razie, film polecasz? wyrocznio?kwiat polskiej młodziezy powienien zapewne wyrastać na filmach typu "klan" czy "M jak miłość", biorąc przykład z oddanego rodzinie ryśka czy jakiejś innej ciepłej kluchy. hue hue. porażka. poza tym, czy każde dzieło literackie ( bo takim są owe "wichrowe wzgórza", a film ten, jak wiadomo, dosyć wiernie odzwierciedla książkę) interpretujesz tak dosłownie? radze Ci w takim razie nie czytać "Zbrodni i kary" czy chociażby "Mistrza i Małgorzaty", bo może się to dla Ciebie i dla innych biednych, zagubionych, skończyć tragicznie
Rzeczywiście nie jest to historia zdrowego, pięknego związku, a raczej toksycznej miłości, będącej tym nie mniej związkiem dusz. Być może zbyt mało czasu poświęcono w filmie na ukazanie backgroundu głównych postaci. Radzę więc przeczytać książkę dla zrozumienia zwłaszcza działań Heathcliffa. Czytałam, pokochałam i wręcz marzę o napisaniu pracy pt. "Obrona Heathcliffa", miał on bowiem wszelkie przesłanki, by stać się znanym nam z filmu, cóż - potworem...
hmm zamierzam sie zabrac za ta ksiazke...film juz jak mialam chyba 6 lat ogladalam z siostra i ogladalam go wiele razy...zgadzam sie z ta opinia...
ten film bardzo lubie mimo iz jest bardzo smutny... ja nie potepiam Heathcliffa to jak byl traktowany w mlodosci wplynelo na jego pozniejsze zachowanie...
Naprawdę ubolewam nad tym,że nasze pokolenie kocha takie filmy... "Mistrza i Małgorzatę" czytałam dla wiadomości niektórych- bardzo dobra książka. Zgadzam się z opinią,że to jak był traktowny w przeszłości wpłynęło na niego później, ale obawiam się,że on od zawsze był stuknięty. A aluzje do " M jak miłość" zachowajcie dla kogoś innego. Po prostu polecam takie filmy jak " Pulp Fiction", "American Beauty", "Miasto boga", "Gwiezdne Wojny" czy "Między słowami". Ale jak chcecie to nie mam nic przeciwko temu żebyście oglądali jakieś swoje gnioty- ja tylko wygłaszam własną opinię, której już nie będę powtarzać.
mówienie, że komuś na mózg padło nie jest wyrażeniem opinii o filmie tylko obrazą użytkowników, których bynajmniej nie znasz ( i dobrze) a przytaczanie tytulów z rynsztoka typu pulp fiction jest dowodem (uwaga!! teraz będzie wyrażenie opinii w rozumieniu autorki posta) twojego WSIEGO (bo już nawet nie wieśniackiego) gustu.
I kto tu ma wsiowy (żeby nie powiedzieć wieśniacki) gust? Może niech pan ekspert poleci mi jakiś film, który nie splami dobrego imienia użytkowników filwebu? Cieszę się, że Was nie znam, bo jak ktoś uważa, że Pulp Fiction to film z rynsztoka to chyba tylko Muminki są na jego poziomie.
Hej! Devastator po prostu zniżył sie do poziomu narzuconego przez ciebie. Tak się składa, że ja lubię Pulp Fiction; jeśli jednak zaczynasz swój post od obrażania ludzi, nie dziw się, że uważają cię za wsioka (nie obrażając oczywiście ludzie ze wsi - większość "wsioków" jakich znam, jest z miasta). Zawsze mnie śmieszy, gdy na forum, ktoś wyzywa innych od idiotów, a później się dziwi, że w odpowiedzi dostaje słowo "debil". Co wysyłasz, to do ciebie wraca misiu.
Nie chcę ci jeszcze bardziej przykopać, ale mówienie, że z kolei Muminki są na niskim poziomie to już przegięcie.
A FILMU "Wichrowe Wzgórza" nie cenię tak bardzo jak książki (moim skromnym zdaniem Heatcliffa nie powinien grać Ralph Fiennes), ale dziwi mnie wybranie przez ciebie akurat TEGO filmu jako powodu, że nasze pokolenie schodzi na psy - nawet jeżeli sobie tylko żartujesz to...po prostu kiepski dowcip:/
Co za idiota (a raczej idiotka) rozpoczął ten topik. Istne bzdury, widze jeszcze mleczko pod nosem. Książke przeczytałem, film obejżałem i oba mi sie podobają.
Zgadzam się,że film to słabizna.Ratują go aktorzy.Książkę czytałam i uwielbiam ją.
Kiedyś tego filmu nie lubiłam, bo próbowałam się doszukać sensu. Teraz cieszę się klimatem tej historii, romantyczny bohater coś jak hrabia Monte Christo, historia wielkiej miłości i zemsty, wystarczy tylko przymrużyć oko. :)
I muzyka Sakamoto, bardzo nastrojowa.
Mia wallace. Dlaczego dziwi Cię, że oglądamy takie filmy? Gdybyś przeczytała książkę to zrozumiałabyś dlaczego ktos to ogląda. Film jest przeciętny ale pamiętając książkę ogląda się go ze zrozumieniem...Książka była dla mnie niesamowita, wciagająca i zaskakująca. Liczyłam, że film chociaż w połowie mnie tak wciągnie...nie udało się. Na szczęście grał chociaż R. Fiennes. Powiem szczerze, książka zawierała za dużo wątków żeby ująć je 1,5 godzinnym filmem...nie dało się tego po prostu zrobić. Dlatego film powinien być tylko dla tych, którzy znaja książkę. Inaczej nie sądzę żeby dał sie odpowiednio zrozumieć.
Poza tym nie podoba mi się, że krytykujesz za oglądanie takich filmów. Te, które wymieniłaś są bardzo dobre...i oglądanie Wichrowych wzgórz przecież tego nie neguje. Po to mamy rozum, żeby wybierać sobie to na co mamy ochotę w danym momencie...i nie powinno sie tego krytykować. Nie muszę zawsze oglądać inteligentnych filmów.....tym bardziej, że potem za dużo myślę i próbuję "naprawiać" rzeczywistość. Po to są też głupie komedie żeby nas zrelaksować i odgonić od czarnych myśli. Generalnie potrzebujemy zróżnicowanych filmów i tyle...trochę tego i trochę tamtego..
Pamiętam, że po przeczytaniu Wichrowych wzgórz bardzo długo wyobrażałam sobie inne zakończenia...czyli coś w stylu "co by było gdyby"...... :)
Niektorzy użytkownicy filmwebu nie mieli wcześniej kontaktu z kulturą
a o dobrym smaku to już w ogole nie mowie :|
Mimo, że nie lubie tego typu książek (romans obyczajowy ?), tego typu filmów (romans obyczajowy na podst. książki ?), przez przypadek włączyłem niedawno TVP 2, zobaczyłem główną bohaterkę i... oglądnałem do końca. Nie wiem czy film dobrze odzwierciedla książkę, ale nie był taki zły. Ale do ulubionych nie zaliczam.
Ja zagdzam się,że ten film był strasznie kiepski. Może książka jest inna (osobiście lubię tego typu literaturę, ale "Wichrowych wzgórz" nie czytałam), jednak o filmie szkoda gadać, bo jego poziom jest załamujący. A co o bohaterów to rzeczywiście nie są oni zbyt zrównoważeni.
nie chciałam zabierac już wiecej glosu na ten temat, ale nie potrafie się powstrzymać. po prostu lubię wiedzieć, jaki błąd popełnił reżyser ( a może cała ekipa filmowa), że oceniasz ten film jako miernotę? chciałabym zobaczyć jakieś argumenty, mówiące WYRAŹNIE o żenującym poziomie tego filmu. pozdrawiam.
Too-Tiki, zupelnie sie z Toba zgadzam!!!Gdy sluchalam tych slow krytyki caly czas zastanawialam sie co Wam sie tak nie podobalo. Amoze jakies male uzasadnienie?? Ja nie oczekuje, ze kazdy bedzie sie znal na teorii filmuitd. ale skoro sie krytykuje, to chyba warto powiedziec za co. Ja nie ogladnelam w swym zyciu nie dwa, nie trzy filmy, ale mozna je juz liczyc w setki, tysiace. Fakt, najpierw ogladnelam film potem przeczytalam ksiazke( moze to mialo jakies znaczenie), ale uwazam, ze ten film bardzo dobrze oddaje nastroj ksiazki. Ci co zawsze sie wybrzydzaja, ze film jest gorszy od ksiazki, nie wyczerpal wszystkich watkow itd. nie sa realistami.To sa zupelnie inne srodki przekazu, ktore rzadza sie swoimi prawami i nie ma co oczekiwac, ze doczekamy sie filmu, ktory przycmi tak wielkie arcydzielo lit. pieknej. Moim zdaniem najwazniejsze zostalo oddane- demonicznosc Heatchcliffa, mistyczna atmosfera. I pomimo, ze tylu ludzi go krytykuje nie wstydze sie i powiem to glosno: TO MOJ ULUBIONY FILM!!!!!!!!!!!!!!