Po obejrzeniu filmu z nadzwyczajnym Ralphem Fiennesem, dopisałam Wichrowe Wzgórza do mojej listy "lektur koniecznych". Zanim jednak przeczytam książkę, chciałam zapytać osoby, które już to uczyniły: czy śmierć Heathcliffa jest w niej umotywowana bardziej racjonalnie? Pamiętam, że we włoskiej wersji filmu ginie on w śniegu, wkrótce po śmierci Cathy. Tutaj natomiast nie ma bezpośredniego wyjaśnienia jego odejścia (bo chyba nie była to śmierć naturalna?). Będę wdzięczna za wyjaśnienie.
ja spróbuje :))
W książce nie jest bezpośrednio powiedziane na co umiera Heahcliff - można oficjalnie uznać, że z wyziębienia i wygłodzenia organizmu. Heathcliff parę tygodni przed swoją śmiercią rozmawia z Nelly i mówi, że przeczuwa nadejście dużej zmiany. Myślę, że już wtedy przeczuwał własną śmierć, to tak jakby Cathy wzywała go do siebie; takie porozumienie dusz. On czuł że to jego czas, mówi że los zniweczył jego plany, nie pokrzyżował miłości młodej Catheriny do Haretona - ich miłość bardzo przypomina niegdyś jego własną i Cathy Linton. W książce jest wspomniane, że jeszcze bardziej stronił od ludzi niż dawniej, o ile to w ogóle możliwe, niewiele jadł, całymi dniami rozmyślał wpatrując się w jeden punkt np. na ścianie, albo patrząc na porter Katarzyny. Prowadził wyimaginowane rozmowy sam ze sobą, myśląc że rozmawia z duchem Katarzyny. Po prostu popadał w obłęd. Pewnej nocy Heathcliff wyszedł na wrzosowiska, a rano wrócił prawie jakby był szczęśliwy; pewnie objawił mu się duch Cathy ^^ albo miał jakieś zwidy, po prostu przeczuwał swoją śmierć. Myślę, że śmierć była dla niego jak nowy początek - wreszcie koniec ziemskiej udręki i wieczne połączenie z ukochaną. I teraz po śmierci pewnie do tej pory duch Heathcliffa i Katarzyny straszy na wrzosowiskach :))
Dziękuję Melodio:) mimo wszystko uważam,że to trochę nieracjonalne:P ciężko
jest umrzeć od obłędu, no chyba że faktycznie zagłodził się na śmierć...
nie ma sprawy :))
Katarzyna też w zasadzie umarła nieracjonalnie, ponieważ umarła tak jakby na skutek choroby psychicznej, a od tego się nie umiera przecież. Była w słabym zdrowiu, ale trwała tak wiele miesięcy i wizyta Heathcliffa chyba jej stanu fizycznego nie pogorszyła. Bohaterowie książek często umierają w sposób nieracjonalny ;D
No, zwłaszcza że tutaj jest wiele motywów, które w logiczny sposób nie mogą zostać wyjaśnione, jak choćby obecność duchów;D Wiesz, śmierć Cathy jakoś bardziej mnie przekonuje, bo ona od długiego czasu była słabego zdrowia. Poza tym poród, może też jakieś wyziębienie i ogólne osłabienie sprawiają, że to się "musiało" tak skończyć. Nie ukrywam, że sprawa Hethcliffa trochę mnie rozczarowuje. Czekałam na pewną kulminację (jakkolwiek dziwnie to brzmi) w postaci dramatycznej śmierci:P Skok ze skalistego wzgórza albo coś w tym stylu:P Chociaż możne wtedy wkradłby się tutaj przesadny patos, zwłaszcza gdyby scena została opatrzona przedśmiertnym monologiem...Czuję niedosyt w każdym razie:)