Tak...tak...
przeżyłam..ale z łzami w oczach:(...piękny film z wielkimi emocjami....Niesamowita historia o najsilniejszych uczuciach...wielkiej ale nieszczęśliwej przyjaźni,niespełnionej miłości,żalu i smutku...!Jak dla mnie genialny film...a trafiłam na niego przez przypadek...Dziekuję za ten podarek od losu,że mogłam obejrzeć to arcydzieło...a Daines & Wilson...super!
Nie nazwała bym tego filmu arcydziełem, ale fabuła jest zręcznie i ciekawie skonstruowana co sprawia, że ogląda się dobrze. Dodatkowo trzy plusy za role- Swinton ( ucharakteryzowanej na starszą o 20 lat), Streep i Close- dla mnie te aktorki są zjawiskowe w tym filmie,
Myślę że każdy przeżył, a jak nie to jeszcze przeżyje....bo każdy dokonywuje w życiu wyborów. Mniejszych bądź większych, ale jednak można łatwo się utożsamić z bohaterką dzięki temu. Chyba nawet za łatwo, film jest o życiu, kompletnie bez fajerwerków...prawdziwy do bólu. I jak dla mnie aż za bardzo do bólu, co sprawia że mnie nie zachwycił. Ale czego się spodziewać, jestem facetem...a targetem raczej były kobiety. Na pewno nie można powiedzieć o filmie że brak w nim emocji, są i udzielają się nawet oglądającemu...ale dla mnie to za mało....film niesie przesłanie i skłania do refleksji które już kolejno jestem dawno świadomy i które już dawno podejmowałem. Ładnie skonstruowana historia która jest w przesadnie życiowy sposób opowiedziana...przez co mnie nużyła...gdyż nie zobaczyłem nic nowego czego nie da się dostrzec być może nawet w swoim życiu. Może nawet moja opinia choć raczej negatywna, będzie dla niektórych zachętą do obejrzenia tego filmu:)...dla mnie to film średni, choć wzruszający...z potencjałem ...lecz nie wykorzystanym...