Moim zdaniem "R" tak naprawdę miał na imię Romeo. Stwierdziłam to jak Julie wyszła na balkon
akurat wtedy, gdy R do niej przyszedł. A co wy o tym sądzicie?
A po za tym to całkiem przyjemna komedia.
Moim zdaniem to tylko zbieg okoliczności. Ale gdyby tak na prawdę było nie miałabym nic przeciwko :) Większość osób stwierdza ten sam fakt, R.... hmmm no cóż , jeśli mamy Julie no to musi być i Romeo :) Czyż nie? :)
Też o tym pomyślałam! Jak dla mnie to cudowna współczesna wersja Romeo i Julii, tylko że z odwrotnym skutkiem:)
właśnie chciałam założyć taki temat, też mi to dzisiaj w kinie do głowy przyszło :P
też pomyślałam , że to Romeo, to na pewno nie zbieg okoloczności, ona Julia, wątek miłosny, motyw z balkonem, wszystko się zgadza
Również o tym myślałam, chociaż znowu pamiętam, że gdy czytałam książkę (która, nawiasem mówiąc, bardziej mi się podobała, mimo że film też był świetny) nie miałam takich refleksji, wiec nie jestem pewna, czy ta scena była w oryginale :) Ale i tak miłe wyobrażenie^^
Scena z balkonem była jak najbardziej. Dodam jeszcze, że w książce R próbuje się wspinać po rynnie na balkon, ale nie bardzo mu to wychodzi. Myślę, że pan Isaac Marion dokładnie przemyślał te wszystkie drobiazgi i specjalnie czerpał ze sztuki Shakespear'a. Nawet przyjaciel R ma imię M, czyli w sztuce "Romeo i Julia" będzie to Merkucjo. Mamy też tą całą metamorfozę świata na kształt tej jaką zapoczątkowała śmierć Romea i Julii. W "Wiecznie żywym" nie mamy na całe szczęście takich dramatów jak w sztuce Shakespear'owskiej, ale bez wątpienia autor duuużo czerpał z jego utworu.
Może i racja :) Ja specjalnie "Ciepłych ciał" nie pamiętałam więc przepraszam za błąd^^
Ja jestem świeżo po lekturze. Z tym, że mam najnowsze wydanie, którego tytuł został już zmieniony na "wiecznie żywy" co by się z filmem automatycznie kojarzyło. Nic się nie poradzi- marketing.
No widzisz, ja "Ciepłe ciała" jeszcze w 2011 roku czytałam :) Nie lubię wydań filmowych - nie dość, że jak widzę, są droższe to są takie... filmowe i już ta książka tak trochę traci swoją wartość, tak przynajmniej rozumuję...
Sama nie wiem, może masz rację. Jednak ja pewnie nie wiedziałabym nawet o istnieniu tej książki gdyby nie pojawienie się filmu i mój całkowity sceptycyzm względem niego. Moja pierwsza myśl brzmiała: "Co? Zakochujący się zombie? Pff to chyba jakiś żart!"
Na całe szczęście się przemogłam i wcale nie żałuję, wprost przeciwnie. Poza tym, będę obstawała przy tym, że poprzednia okładka książki była lepsza, a nowa jest tandetna i całkowicie zrobiona pod film i szeroką publikę. Sama jej okładka drażni niemiłosiernie, ale jak to mówią- nie ocenia się książki po okładce. Cena też odpychająca, ale miałam rabat więc tak naprawdę nie powinnam narzekać...
Dobra. Poszukałam i mam inne podobieństwa poza tym, że R może być jak Romeo.
1. Jak już wspomniałam wcześniej mamy M czyli przyjaciele R, którego można interpretować jako Merkucja.
2. Jest też Nora, która chce zostać pielęgniarką. W sztuce Shakespear'a występuje postać, która w oryginale nazywa się "the nurse" i opiekuje się Julią od niemowlęctwa.
3. Mamy też R, który zabija Perry'ego- czyli byłego faceta Julie. Odzwierciedleniem zapewne jest Tybalt- kuzyn Julii, którego zabija Romeo, albo też Paris, którego ojciec Julii wybrał jej na męża (tu ciężko powiedzieć- myślę, że te dwie postaci zostały zlane w jedną).
4. Następnie jest ojca Julie, który ją kocha ale nie bardzo wie jak to okazać i uważa, że wie lepiej co jest dla niej dobre- dokładnie tak samo jak ojciec Julii w "Romeo i Julia".
ja bym jeszcze dodała dwa zwasnione rody,czyli mozna by powiedziec ze dwa obozy zoombie i zywych ludzi
Dokładnie, w filmie są bezpośrednie nawiązania do dzieła Szekspira. Najbardziej rzucającą się w oczy jest scena balkonowa. Tak jak zauważyłaś nawet dobór imion bohatreów jest inspirowany Romeo i Julia. Poniekąd profanacja, poniekąd fajny zabieg i jedna z nielicznych ciekawych rzeczy w tym filmie.