To taki film nie dla każdego. Nietypowa produkcja jak na amerykański rynek, koreański reżyser, nieco surrealizmu, nieco teatru, dobra ścieżka dźwiękowa, notabene zrobiona przez Joe Hisaishi’ego…
Nie jest to może Past Lives, ale film ma w sobie magię. Ma powolne tempo i kadry, ciszę, poetyckość. Przede wszystkim dobrze się ich ogląda. Jest dużo głębi emocji w ich grze. Jest czułość.
Poruszone ważne życiowe tematy, ale bez zbędnej dramaturgii. Mimo że bohaterowie trochę za mało rozwinięci, to ich ścieżka budowania się bliskości jest wyraźna. Proste triki kolorystyczne podkreślają cały proces. Jest żywy i prawdziwy. Mam ciepłe uczucie po wyjściu z kina.