Dla fanów Marvela - jak w każdym ich filmie - jest scena po napisach. Polecam ;)
Byłem ostatni na sali tylko po to by zobaczyć tą scenę. Nie wiem, czy się aż tak opłacało. Fred poznaje tajemnicę swojego ojca i tyle.
Jeśli nie wiesz, kim faktycznie jest jego ojciec, to rzeczywiście scena końcowa niewiele Ci powie. Wygoogluj sobie nazwisko tego typka, to się dowiesz, o co chodzi. ;)
Wiem, że aktorem. Ale po za tym to za bardzo nie rozumiem, dlaczego jest w Wielkiej szóstce. Jaki ma związek z tego typu filmami ?
Stan Lee - amerykański scenarzysta, producent filmowy i rysownik komiksowy, najbardziej znany jako twórca postaci Spider-Mana. Wieloletni prezes i członek zarządu wydawnictwa komiksowego Marvel Comics. Odznaczony Narodowym Medalem Sztuki.
Twórca (przy współpracy Jacka Kirby'ego i Steve'a Ditko) wielu postaci z komiksowego uniwersum Marvela (Fantastic Four, X-Men, Iron Man, Hulk, Daredevil i innych). Dzięki niemu Marvel Comics z niewielkiego lokalnego wydawcy zmieniła się w jednego z największych wydawców komiksowych na świecie.
W większości filmów Marvela (wszystkich nowych) pojawia się gdzieś w epizodycznej roli.
Galaktyki tak. Teksasu nie. Był na deptaku, w otoczeniu tzw. "laseczki" w scenie, w której poznajemy wielkiego "łowcę ciał", zwanego też przez złośliwych szopem :)
Jak pisałem pojawia się przelotnie (choć czasami siedzi) w każdym filmie Marvela z ostatnich lat.
IgnorantKA jak już. Nie muszę wszystkiego wiedzieć, akurat nie byłam przed wielką szóstką za bardzo zainteresowana Marvelem, nie za bardzo lubiłam Spider Mana czy inne tego typu postacie.
I nie, faktycznie ani trochę nie był aktorem :P. Ale, jak już mówiłam, nie wiem wszystkiego i po prostu jak mnie coś nie interesuje, to trudno, żebym wiedziała coś konkretnego na ten temat.
Czy ja wiem, nic specjalnego w niej nie było. Nie widzę w niej kompletnie nic ciekawego ;)
Jak usłyszałem o "dodatkowej scenie" po napisach końcowych, to spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Podczas drugiej wizyty w kinie, zatem jak głupi siedziałem do końca... i nie było warto (czekać do końca oczywiście. Film warto obejrzeć i pierdyliard razy ^^)
Tak, mi też się wydaję, że nie była zbyt ambitna. W sensie scena po napisach, oczywiście. O filmie mam dokładne odwrotne zdanie.
Wszystko super i pięknie, gdyby nie inteligencja ludzi pracujących w kinie. Człowiek sobie siedzi i czeka na scenę po napisach... a tu nagle BUM! Wyłączyli dźwięk filmu, włączyli durną muzyczkę i tyle miałam radości z oglądania... Czy ktoś może wyjaśnić, o czym rozmawiali w tej scenie? :)
dokładnie chodzi o to, że Fred przemówił do obrazu jak to tęskni za ojcem, a tam za obrazem tajna "baza" z majtkami Supermana. Ojciec nagle stanął przy wejściu powiedział jak to On nosi majtki (4 dni te same tylko odwracane na różną stronę). Fred się ucieszył i przytulił ojca, powiedział jak to mają dużo do obgadania. I tyle :p Ot cała scena. Nie było nic więcej nic mniej. Naprawdę nie jest to żart z mojej strony, tak po prostu było :P
Nie spodziewali się, że kto ktokolwiek siedzi i czeka na koniec napisów : D Choć skoro w filmie jest scena po napisach to faktycznie FAIL z ich strony :)
niestety w każdym kinie tak jest :/ byłem na maratonie x-mena i premierowo wyświetlili na koniec "X-Men: przeszłość która nadejdzie", czekam z kumplami, napisy się pokazują i jeb, światło włączone, dźwięk ściszony, poczekaliśmy i oczywiście scena była wycięta, dowiedziałem się o niej dopiero na filmwebie :/ dokładnie tak samo miałem na "Iron Man 3" i "Avengers", niestety kina mają za nic fanów i liczy się tylko nabijanie hajsu :)