Wyłączyłem po 50 minutach, choć nie powiem w swej warstwie eksperymentalnej film jest niesamowity, bardzo ładne zdjęcia i ciekawa forma, ale... i niestety zawsze jest ale! Jestem oburzony! Ponieważ o tym filmie się mówi, reklamuje się go jako film, w którym nie padają żadne słowa. Żadne słowa!!! I oto wyszło szydło z worka, oto widać intencję autora, że on po prostu chce swoją sztukę wysokiego formatu po prosty skomercjalizować poprzez taki tani typowy chwyt reklamujący. Jestem po prostu w szoku! Chciał być kontrowersyjny po prostu, by jego film zobaczyło dużo ludzi i odniósł komercyjny sukces, a nawet jeśli nie sukces to dojść do mas. I tak oto wyszło, że te piękne zdania z biblii co się pojawiają na ekranie ni jak się mają do jego twórców.
Dlaczego jestem oburzony. Wyłączyłem zaraz bo dość dużym dialogu, po gadaninie, w której przyjmowani są nowicjusze. Owszem film nie ma komentarza, choć nie widziałem całości, a właściwie ma komentarz w formie tych napisów wyżej wspomnianych, ale niestety słowa padają w tym filmie i ja ich usłyszałem za dużo i dlatego wyłączyłem telewizor. (powód tak naprawdę jest inny, ale chcę przedstawić inny problem)
Widzę tu też pewną zbieżność z tym co niegdyś pisała Alicja Helman dotyczącego awangardy. Uwzględniła w tym również twórczość Wiertow czy Flaherty. I owszem to jest właśnie ta droga, gdzie dokument łączy się z awangardą i tego najlepszym przykładem jest Wielka cisza. A idąc dalej, jeśli przyjmiemy tak jak twierdziła ta haniebna i okropnie głupa kobieta czyli pani profesor Helman, że awangarda jest nudna, to rozumiem, że ten film jej się również nie podobał. Choć odbijając od standardowej awangardy jej spojrzenie jest za pewne inne. Zresztą nie ważne, po co ja wogóle piszę tu o tej wariatce;p
Koniec przekazu HAL 9000
Reżyser nakręcił film, ale najprawdopodobniej nie on zajął się reklamowaniem, tylko dystrybutor. Większość twórców, nie ma wpływu na idiotyczne tłumaczenia ich filmów, za granica. CZy tez za jakieś dziwaczne hasła reklamowe i to w jaki sposób film jest podawany. Więc nie rozumiem tego "ale'.
Przepraszam ale nie zrozumiałem dlaczego kolega mariouszek przerwał projekcję. Czy dlatego, że okazało się, że reżyser nie okazał się tak awangardowy jak go reklamowali w TV i w filmie "wielka cisza" jednak padają słowa jeżeli powinny padać?
Czy też dlatego, że kolega nie lubi reżysera, bo za wszelką cenę chce być oryginalny i nakręcić awangardowy niemy film żeby zostać zauważonym? Chociaż to ostatnie zdanie raczej nie jest prawdziwe, bo, jak już stwierdziliśmy, film nie jest aż tak strasznie awangardowy.
Czy też dlatego, że film okazał się inny niż prezentowano go w zwiastunie? Gdyby to był powód, to byłby to także powód do nieobejrzenia chyba 80-90 procent filmów jakie kręci się i reklamuje na świecie.
Chcę być dobrze zrozumiany. Piszę to bez żadnych negatywnych emocji. Z czystej ciekawości.
Mnie się wydaje, że reżyser chciał po prostu oddać atmosferę klasztoru. Jak widać, nawet wśród tych zakonników mowa nie zanikła całkowicie. Pokazując to reżyser pokazuje... rzeczywistość. Takie jest moje zdanie i według mnie jest to po prostu dobry pomysł na film dokumentalny. Faktem jest, że dystrybutor trochę przegiął z tym "brakiem słów", ale nie winiłbym za to reżysera.
Na koniec przyznam się, że nie lubię nadętego słowa "awangarda". Ale bardzo lubię filmy z pomysłem. W tym przypadku uważam, że autorzy mieli bardzo ciekawy i trafny pomysł na film. Może nie awangardowy (według profesorów), ale... ciekawy.
Pozdrawiam
Po obejrzeniu filmu spojrzałem sobie z ciekawości na stronę internetową dystrybutora filmu. I co czytam?
"...Uderza w tym filmie prostota liturgii, zwyczajność praktyki mistycznej przeplatanej rzadkimi momentami rozmów: Dokąd lecisz? Do Seulu. - klauzura nie jest całkowita. ..." (fragment zamieszczonego tam cytatu z prasy).
Jak widać, nie obiecuje się CAŁKOWITEGO braku słów.
W dziale "reżyser o filmie" też wspomina się, że w filmie padają słowa mówione. Reżyser pisze o rozmowach podczas spacerów i na spotkaniach kapituły.
Wygląda na to, że zostaliśmy oszukani nie przez dystrybutora, ale przez nasze umysły. Taka jest konstrukcja człowieka: słyszymy(!) to, co chcemy usłyszeć. Ja też.
Pozdrawiam
Tuż przed filmem była rozmowa z reżyserem i to były jego słowa, że w tym filmie nie padają żadne słowa, albo nie zrozumiałem o co chodziło reżyserowi, albo po prostu sam połknął haczyk dystrybutorów, chociaż nie wiem bo nie interesowałem się dystrybucją tego filmu więc nie wiem, a ja po prostu się oburzyłem i miałem ochotę to zrobić i tyle, tak czy siak zrobiono z niego typowy film jak z bergmana ostatnimi laty robią, że jesteś inteligentny człowiek to musisz chodzić na Bergmana i musi ci się on podobać, bo on jest genialny i tyle, czuje tutaj podobny smród przy tej produkcji i tyle, a film kiedyś na pewno zobaczę, ale póki co nie śpieszy mi się, mimo wszystko byłem ciekawy, bo jakby tego było mało, ludzie którzy widzieli ten film też mi opowiadali, że cały film cisza, więc aha, no ale to normalne ludzie mitologizują wspomnienia, źle pamiętają sceny, przekręcają cytaty, ale tak to już jest z nasza ludzką percepcją to fakt naukowy i tyle bo bym się jeszcze rozgadał na temat mojego doświadczeni raptem 50 minutowego, które wydarzyło się dawno temu i od tamtego czasu widział ja wiele inszych rzeczy, pozdrawiam:)
Awangarda jest nudna.
I uważaj jak mielisz swoim jęzorem. Profesor Helman posiada niesamowicie dużą wiedzę o filmie. Skończyłem filmoznawstwo i była jednym z moich wykładowców przez dwa lata. Nazywanie jej "haniebną" i "głupią" ukazuje że ty jesteś tylko pyskatym szczekaczem, który o filmie pojęcia nie ma żadnego.
oj tam oj tam, po prostu jestem staroświeckim człowiekiem, bronię zaciekle awangardy czy surrealizmu tak mocno i walecznie jak niegdyś awangardy bronili jej największe przykłady, ja mam z filmem od dziecka dużo wspólnego, se artystycznie chciałem popluć na panią Helman, ale niestety nie miałem okazji jej poznać, ale owszem czytałem dużo jej tekstów i nie brakuje wśród nich ciekawych, ale chyba jako filmoznawca mam prawo też się z nią nie zgadzać;p może i użyłem mocnych słów ale to tylko marne słowa, puste frazesy, uniesienie artystyczne;p se nawet po ironizować nie można;p
Lubię niemiecki surrealizm, ale awangardy w sensie "trzy migające kwadraty i dwie kreski z podkładem muzycznym" nie trawię i nie nazywam nawet filmem.
rozumiem, owszem surrealizm stoi moim zdaniem na wiele większym stopniu, niż awangarda, ale kreska i kwadrat też mogą dużo opowiedzieć o naszym wnętrzu wbrew pozorom:), ( to z Helman to była marna prowokacja przyznaje;p musiałem to pisać w artystycznym uniesieniu;p)
ty tak, ale czy pani Helman mi wybaczy;p tak czy siak każdy ma prawo do swojego zdania, ja mam zdanie ze awangarda rządzi, a jeśli chodzi o Wielką ciszę to owszem ładny film wysmakowany, tylko... strasznie głośny, ale co zrobić ludzie wszystko mitologizują, tyle osób mnie oszukało ze przez trzy godziny mamy ciszę, a tu muzyka, tu gadają, śpiewają, gdzie ta cisza? to się można było wkurzyć, wczoraj oglądałem fragmenty na kulturze, a jak będę miał dobry dzień na to, to i pewnie zobaczę choć nie wiem czy będę zachwycony całością jak co po niektórzy;p
Wydaje mi się, że to szukanie dziury w całym - też słyszałem opowieści, że ten film jest bez dialogów, ale podchodziłem do nich z dystansem. Nie do końca wydawało mi się to prawdopodobne, aby mnisi potrafili zachować cały czas milczenie, no a skoro to jest dokument, to jego zadaniem jest wierne odtwarzanie klasztornej rzeczywistości - czyli także dialogów, choćby znikomych. I ten cel film spełnił - wiernie odtworzył klasztorną rzeczywistość. Nie będę zmyślać, że na dwie i pół godziny stałem się kartuzem, bo tak nie było, jednak mimo wszystko wiem więcej o ich życiu (wcześniej nie wiedziałem prawie nic), wiem też jaka jest natura ich kontaktu z Bogiem. I faktycznie, padają tam słowa. Co z tego? Że nie jest spełniony ideał filmu bez dialogu? Nie widzę w tym powodu, aby wyłączyć telewizor, ale co najbardziej mnie zastanawia to to, jak dałeś się nabrać na bajki... Choćby bajki samego reżysera, co wydaje mi się albo źle świadczyć o nim, jako o człowieku, który po prostu pieprzy głupoty, albo o Tobie, jako o człowieku który, hm, nie myśli dwa razy nad tym co napisze.
Zgadzam się z Tobą i proponuje ten film, o ile jeszcze nie widziałeś - http://www.filmweb.pl/film/Naga+wyspa-1960-94737
ta musiałem tego dnia być nieźle zdenerwowany i na czymś się wyżyć, a przecież to normalne w filmowym biznesie, że jak się jakiś film reklamuje to się o nim mówi i pisze same bzdury, żeby tylko ludzie na to poszli, eh błędy młodosci;p
>>Po prostu, po prostu, po prostu.I ot wyszlo, i o to wyszlo.Nie ma komentarza, a w zasadzie to ma komentarz. (...)niestety slowa padaja i dlatego wylaczylem telewizor(...) powod tak naprawde jest inny <<
Nie wiem co chciales powiedziec w swoim poscie. Nie dosc po prostu na tym, ze po prostu uzywasz w kolko po prostu co juz samo w sobie po prostu jest po prostu nie do zniesienia.Rowniez wydaje mi sie iz za duzo naraz chcesz przekazacw jednym zdaniu. Interpunkcja - cieniutko, meczace zdania majace chyba tylko jedno na celu - ukazac Twoja inteligencje. I oto wyszlo, zem ja nie inteligenty ,bo nie chodze na filmy Bergmana - przeciez inteligenti MUSZA chodzic na niego i jeszcze MUSI im sie podobac...Z palca wyssane generalizacje, obrazanie osob ktorych nawet nie znasz.
"[...]owszem surrealizm stoi moim zdaniem na wiele większym stopniu, niż awangarda[...]" Co to za zdanie? Czy to po Polsku?O jak "wiele" wiekszym? Metr? Dwadziescia centymetrow?
Czego dowiedzialem sie z Twojego postu (i polecam sie zastosowac do ponizszych krokow):
1.Pasuje nauczyc sie pisac, jesli chcemy wypowiadac sie na forum.
2.Jak juz nauczymy sie pisac, pasuje zrobic krok drugi - nauczyc sie przelewac swoje mysli na "papier" jesli chcemy byc przez innych zrozumianym.
3.Jak juz obie te cechy posiadziemy - uzywajmy mozgu kiedy piszemy i pomyslmy dwa...nie trzy razy w Twoim przypadku zanim nacisniemy "Wyslij"
:)
Po pierwsze primo, wskoczylem na Twojego bloga z ciekawosci, i zwracam honor - piasc umiesz ;)
Po drugie primo - "po prostu" uzyte kilkukrotnie w jednym ze zdan mialo byc lekko przesmiewcze w Twoim kierunku, a nie niejako ja bym uzywal tak czesto zwrotu tegoz :)
Po tercjo, zorientowalem sie ze podcas pisania tego postu musiales byc niespelna swiadom (patrz - post powyzej postu powyzej ):D
Po prostu po zdrawiam ;)
przepraszam za mój czasami chaotyczny sposób wypowiadania się, ale taką dziwną (i dziką) mam naturę:) drugie primo zrozumiałem;p zauważyłem tylko śmieszną rzecz, że aby zakpić z mojej wypowiedzi użyłeś tego słowa więcej razy niż ja we wszystkich w tym "dziwnym" poście byłem w stanie zawrzeć ale ta uwaga bez znaczenia jest:) po zdrawiam też po prostu:)
Ps. ja się wówczas tak dziecinnie zdenerwowałem, że tak głupio promują czasem filmy, a Wielkiej ciszy po dzień dzisiejszy w całości nie zobaczyłem, więc o samym obrazie i tak jeszcze wypowiadać się nie mogę:)