PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=391799}

Wiem kto mnie zabił

I Know Who Killed Me
4,8 10 863
oceny
4,8 10 1 10863
1,0 2
oceny krytyków
Wiem kto mnie zabił
powrót do forum filmu Wiem kto mnie zabił

Stwierdziłam, że skomentuję recenzję obecną przy tym filmie, bo choć zabawna to jednak wydaje mi się dość nieprofesjonalna. Nie wiem czy recenzje na portalu filmowym powinny w ten sposób wyglądać.
Poniższy tekst może zawierać jakieś elementy dotyczące treści filmu w związku z czym proszę nie czytać dalej, jeśli ktoś jeszcze nie oglądał filmu (UWAGA SPOILER!!!).

Obejrzałam film i przeczytałam recenzję i szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem recenzenta. Pisze on np.: "No cóż, zdecydowanie największą tajemnicą w całym filmie jest fakt, że aktorka raz pojawia się bez nogi, a raz z nogą. O ile kwestia protezy ręki jest jasna i klarowna dla widza, o tyle rzeczona noga naprawdę intryguje jeszcze długo po seansie."
Ja nie wiem czy recenzent robił coś podczas oglądania filmu, czy jak? Czego tu można nie rozumieć? Dziewczyna ma protezę nogi. Proteza ma to do siebie, że jest zdejmowalna i wymaga ładowania. Tak samo zresztą jak ta proteza ręki. Jak ją zdejmuje no to jej nie ma. Co ma intrygować jeszcze po seansie?? To, że powiedziała, że zapomniała naładować protezę w nocy więc zostawiła ją w pokoju ładującą się? Przy końcu filmu faktycznie trochę coś skopali, bo wydaje mi się, że najpierw on ją łapie za tą rękę i jej ją 'urywa' i odrzuca, a potem ona ma tą protezę z powrotem, a nie wiem czy byłaby w stanie ją sobie tak przymocować. No, ale zakładając, że sięgnęła po nią (że dała radę) i że nic nie zostało w niej uszkodzone (w mocowaniu itd.) no to powiedzmy, że to też jest ok.
Co do wtórności tego filmu to także nie rozumiem tego zarzutu. A przynajmniej nie widzę nawiązań do Lyncha. Twierdzenie, że sama róża jest już nawiązaniem, bo u Lyncha też pojawia się róża jest dosyć chore. Rozumiem, że chodzi o różę z kinowego "Twin Peaks", ale ta róża ma się tak do tych róż z "Wiem kto mnie zabił" jak do innych jakichkolwiek róż w jakimkolwiek filmie. No dajcie spokój. To teraz jak ktoś pokaże różę w filmie to już zawsze czeka go zarzut, że kopiuje z Lyncha? 'Trochę' to przesadne moim zdaniem. Co do innych podobieństw do filmów Lyncha to po prostu ich nie widzę. Klimat filmu jest kompletnie inny. Może chodzi o to, że pojawia się sowa ?:) A sowy są już zarezerwowane dla Lyncha, bo sowy nie są tym czym się wydają... Wracając do fragmentu recenzji: "Reżyser - człowiek ambitny - zrzyna z Lyncha, ile może. Jest wiec niebieska róża (zamiast czerwonej), zamiana osobowości, udziwnione sceny halucynacji i inne bzdety, które mają tworzyć aurę tajemnicy." to także owa "zmiana osobowości" niby czerpana z twórczości Lyncha przecież wcale w "Wiem kto..." nie występuje. Powiedzmy sobie wprost - nie ma tu żadnej zamiany osobowości. Są po prostu dwie bliźniaczki, czyli dwie różne osoby, a nie jedna osoba ze zmieniającą się osobowością. "Udziwnione sceny halucynacji" nie wiem co konkretnie mają oznaczać i podobnie też "inne bzdety". Ale w ogóle ciekawe wydaje mi się, że mają to być wyznaczniki klasyfikujące film jako zrzynający z Lyncha, co by wskazywało na to, że u Lyncha są owe udziwnione halucynacje i inne bzdety, co z kolei wydaje się niezbyt pochlebne dla twórczości Lyncha. W końcu więc nie wiem, czy Lynch jest tu wielkim twórcą podrabianym, czy tak samo kiepskim. Dalej czytam w recenzji: "Polecam szczególnie scenę, kiedy Lohan-striptizerce po występie odpada palec. Młoda gwiazdka naprawdę wygląda na zaniepokojoną i zdziwioną tym faktem. Nie na tyle co prawda, aby iść do lekarza, ale tak czy siak minę ma nietęgą.". Czy recenzent naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, że taka dziewczyna mogłaby najzwyczajniej nie mieć dostępu do lekarza? Przecież ona prawie nie ma kasy, nie ma ubezpieczenia. Żyje w jakiejś zapadłej dziurze i nagle dzieje się z nią coś niezwykłego. Przecież to normalne, że będzie zszokowana i zdezorientowana. Myślę, że każdy normalny człowiek na jej miejscu też nie wiedziałby co zrobić. Oczywiście ktos lepiej sytuowany z łatwym dostępem do lekarza zapewne by się do niego udał. Ale takiej dziewczynie - w jej sytuacji - aż tak bym się nie dziwiła.
Dalszy fragment: "Oczywiście rodzi się pytanie, kiedy odpadła jej noga i jak bez niej dotarła do miasteczka, a dalej - co się stało z nogą: czy została po drodze, czy ktoś ją znalazł, a może nigdy nie miała nogi, tylko ją sobie wyobrażała?" I co to ma być? Rozumiem, że to ma być zabawne, ale czy na serio recenzent nie zauważył, że ona obudziła się z ta uciętą nogą w łóżku i potem usiłowała gdzieś dotrzeć, zatrzymać jakiś samochód (mowa jest też o ciężarówce), ale ponieważ to się nie udało to wykrwawiając się straciła przytomność i upadła gdzieś na poboczu szosy, gdzie później została znaleziona? Czy to jest naprawdę takie trudne w odbiorze? Dalej mamy fragment: "Dzięki temu sprytnemu i subtelnemu zabiegowi twórcy widz niepostrzeżenie podziela fascynacje filmowego psychopaty kolekcjonującego odcięte dolne kończyny." odnośnie, którego chciałam zauważyć, że morderca wcale nie kolekcjonuje odciętych kończyn. W jego domu wiszą sztuczne nogi. Faktycznie nie wiem po co ten zabieg, zwłaszcza, że jak rozumiem powodem karania tych dziewczyn jest to, że mając talent muzyczny lekceważą go i chcą zrezygnować z muzyki. Tak więc faktycznie nie wiem po co te protezy w tym domu - co mają oznaczać. Można się zastanowić czy przypadkiem ten nauczyciel muzyki nie planował początkowo jedynie amputować kończyny bez zabijania dziewczyn i po to mu były te protezy, że chciał im je montować, a później stwierdził, że to nie wychodzi i że one jednak muszą umrzeć. Bo w filmie zostało wyraźnie odnotowane, że on chce je ukarać, jednak wcale nie ma ochoty ich zabić. Może więc chciał je ukarać - obciąć kończyny, przyprawić protezy, ale to, co przygotował w tym celu okazało się niewystarczające więc zrezygnował z przyprawiania tych protez, a postanowił porzucić umierające ofiary (jedną wrzucił do wody/rzeki, drugą zakopał żywcem) ponieważ nie chciał znosić bycia przy ich zgonie, czy bycia odpowiedzialnym za ich zgon /mordującym/. Te wiszące protezy wydają mi się trochę głupie i jedynie dla niby mrocznego nastroju, ale może mają jakiś inny sens, którego po prostu nie rozumiem. W każdym razie nie są to prawdziwe nogi, a pasją mordercy nie jest wcale kolekcjonowanie obciętych kończyn, jak się recenzentowi wydaje, tylko karanie dziewcząt, które zlekceważyły posiadany dar ponadprzeciętnej umiejętności gry.

Nie twierdzę, że jest to wybitny film. Ale nie jest wcale taki zły. Widziałam dużo gorsze. Np. "Red Dragon" (2002), albo "Hannibal", albo "Dom Usherów". Nie zgadzam się także z tym, że w filmie brakuje logiki. Oczywiście można się spierać, co do sensowności, czy realizmu takiego pomysłu, że kaleczymy jedną bliźniaczkę, a druga odnosi takie same rany, ale poza tym - jeśli ktoś akurat do samego tego pomysłu się nie przyczepi - to film jest zrobiony całkiem zgrabnie i jest dość ciekawy. Jak dla mnie trochę zbyt nachalnie ładują wszędzie ten niebieski, zwłaszcza na początku filmu. Mogli się ograniczyć do niebieskich róż, niebieskich nagród (szarf) i niebieskich kolorów reprezentacji sportowej. Niebieski samochód, niebieski królujący w pokoju Aubrey to już trochę za wiele. Z początku myślałam też, że głupie jest to, że morderca używa tych wszystkich niebieskich przyborów, wiąże ją czymś niebieskim i ma niebieskie rękawiczki. No ale po obejrzeniu filmu rozumiem, że to był dla niego motyw przewodni - niebieski jako symbol zwycięstwa w konkursie młodych muzyków, a że te dziewczyny zlekceważyły dążenie do zdobycia tej niebieskiej szarfy i za to je własnie karał, to ciągłe przypominanie im o niebieskim kolorze zwycięstwa podczas owych tortur, jest całkiem sensowne. Poza tym można też spojrzeć na to w ten sposób, że bliźniaczka gorzej sytuowana, czyli jakby przegrana życiowo lubi ubierać się na czerwono i ogólnie jej świat jest pełen czerwieni - nocny klub, ciuchy itd. - wszędzie pełno czerwieni. Natomiast świat w którym żyje zamożniejsza dziewczyna jest pełen niebieskich rzeczy - jej pokój, jej ubrania, róże, szarfa z nagrody w wygranym konkursie, nawet barwy drużyny chłopaka. Czyli mamy zderzenie świata przegranej osoby (pełnego czerwieni) ze światem osoby, która wygrała - w sensie życiowym (pełnego niebieskiego).
"Niebieskie wstążki są dla zwycięzców. Nigdy nie osiadaj przy czerwonej."
Przy takim spojrzeniu ciągłe operowanie tymi barwami wypada całkiem fajnie i ciekawie. W sumie więc film uważam za całkiem dobrze zrobiony, logiczny i dopracowany. Natomiast jeśli chodzi o grę Lohan to także nie uważam, by było do czego się przyczepić. Rzadko widzę ją w jakimś filmie, bo nie oglądam filmów typu komedie dla nastolatek, ale nie uważam by źle zagrała w tym filmie. Moim zdaniem wypadła całkiem dobrze.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Przytoczony cytat z filmu brzmi dużo lepiej w tłumaczeniu: "Niebieskie wstęgi są dla zwycięzców. Nigdy nie zadowalaj się czerwonymi.".

ocenił(a) film na 3
Eleonora

Tworzysz ideologię do filmu, a takowej nie ma!

ocenił(a) film na 3
xandrale_b

Być może recenzja nie była zbyt profesjonalna, ale każdy ma prawo pisać tu, co tylko zachce. Poza tym była zabawna. I zgadzam się z każdym, kto stwierdzi, że ten film to zwykły gniot.

ocenił(a) film na 8
xandrale_b

Lola no daj spokój - uważasz, że należy przymknąć oko na poziom takiego tekstu, bo jest zabawny?? To ma być profesjonalny serwis poświęcony filmom, czy drugi pudelek, albo lansik? Nawiązywanie w recenzji do życia prywatnego aktorki to przecież bezsens. Rozumiem, że to brzmi zabawnie, bo i mnie to rozbawiło, ale to powinno być profesjonalne. A posiadanie własnego zdania nie ma tu nic do rzeczy. Można ten film zkrytykować, ale zrobić to na poziomie i faktycznie pisząc o tym filmie, a nie tekst taki, że wygląda jakby recenzent poszedł do kina z dziewczyną, ale nie po to by oglądać film... a potem sklecił tekscik na podstawie tego, co o tym filmie "mówią na mieście".

xandrale_b

Lola, widzę, że mamy podobne spojrzenie na ten film :)
Aż mi się lżej na duszy zrobiło :D

Tylko, że ja się jeszcze pokusiłam o argumentację i dysputę :)

ocenił(a) film na 8
Elif

elif, powyższa wymiana zdań dotyczy poziomu recenzji, a nie samego filmu. Dziwne, że tego nie zauważyłaś.

Eleonora

Akurat z jedyną recenzją znajdującą się pod tym artykułem zgadzam się całkowicie.
Język cięty, może ciut za bardzo, ale świetnie zauważone pewne naleciałości np. David Lynch czy w moim odczuciu - Thomas Harris.

ocenił(a) film na 8
Elif

No jak na razie nie wyjaśniłaś na czym polega ten widziany przez Ciebie związek z "Milczeniem owiec". Mamy mordercę młodych dziewczyn i mamy dom, w którym mieszka. Są jeszcze jakieś podobieństwa? Co do Lyncha podobne 'odkrycia' - wykorzystali różę w filmię! Jak mogli się ośmielić, skoro Lynch już jedną różę wykorzystał?! Zgroza!
A tak poza tym to ta recenzja zawiera takie urocze elementy jak znikająca noga, albo twierdzenie, że morderca kolekcjonuje odcięte kończyny :) Jeśli z tym się zgadzasz to jest to bardzo ciekawe, że oboje zdołaliście zobaczyć coś, czego w tym filmie nie było. Co więcej widzę, że uważasz za prawidłowe ocenianie filmu poprzez pryzmat prywatnego życia aktorki w nim grającej. Moim zdaniem rzecz niedopuszczalna w profesjonalnej recenzji. No, ale co ja tam wiem. Przecież to Ty jesteś ta nieomylna i wszechwiedząca.

ocenił(a) film na 8
xandrale_b

Wybacz, ale nie chodzi tu o tworzenie ideologii, czy nawet rozpatrywanie przesłania (o ile w ogóle jest w tym filmie). Rzecz w tym, że profesjonalna recenzja nie powinna wyglądać jak tekst z Pudelka. A ta właśnie jest na takim poziomie (o ile nie gorszym), a przecież do recenzja redakcji.

ocenił(a) film na 3
Eleonora

Ale twoje kontrargumenty do tej recenzji są... naciągane. Zupełnie jakbyś pisała o filmie ambitnym, z głębokim przesłaniem i inteligentnym scenariuszem. Na siłę próbujesz wytłumaczyć innym (i sobie chyba też) pewne fragmenty. A tu nie ma, co tłumaczyć - zbyt dużo dziur w tym scenariuszu.

ocenił(a) film na 3
xandrale_b

Ale to nie był, nie jest i nie będzie profesjonalny serwis! Prawo głosu mają tu widzowie, a nie sądzę, aby wszyscy byli krytykami filmowymi.

ocenił(a) film na 8
xandrale_b

Lola po pierwsze to czepiam się tej recenzji i nie odwracaj kota ogonem, bo w tej recenzji jest pełno bzdur typu np. że morderca kolekcjonuje ucięte kończyny, albo 'znikająca noga'. Po prostu nadziwić się nie mogę, jak można wymyślić coś takiego. A że jeszcze człowiek z redakcji się pod tym podpisuje, to już w ogóle tragedia. Po drugie prawdziwe naciąganie to jest wiara w to, że użycie w filmie róży jest zrzynaniem z Lyncha. W ten sposób możemy każdy film, w którym wystąpi np. czerwona sukienka uznać jako wtórny względem "Twin Peaks", a sam "Twin Peaks" jako wtórny względem jakiegoś innego dowolnego filmu wcześniej powstałego, w którym pokazano czerwoną sukienkę. Większej bzdury nie widziałam. Ta recenzja pod względem bzdurności zdecydowanie przebija omawiany film. Poza tym śmieszy mnie ta demonizacja życia seksualnego Lohan. Nie zamieniamy filmwebu w drugiego pudelka.

A co do tego: "Ale to nie był, nie jest i nie będzie profesjonalny serwis! Prawo głosu mają tu widzowie, a nie sądzę, aby wszyscy byli krytykami filmowymi."

to zauważ, że to nie jest recenzja szarego widza. Nie jest to też komentarz pod filmem napisany przez jakiegoś zwykłego użytkownika. To recenzja osoby zajmującej się filmem zawodowo. Nawet nie jestem pewna, czy jakiś weryfikator dopuściłby taką recenzję, gdyby zapodał ją zwykły użytkownik (w sumie wątpię). I jak już napisałam - nie mam nic przeciwko krytyce o ile jest profesjonalnie napisana.

Podsumowując: W sytuacji, gdy ludzie tak olewają poziom, jak Ty to robisz w tej chwili (bo jest Ci tak wszystko jedno byle było zabawnie) to faktycznie serwis schodzi na psy. I wiadomo komu za to dziękować.

ocenił(a) film na 1
Eleonora

Eleonoro mi też się niepodobna recenzja Krzysztof Michałowski. Ale film też mi się nie podobał. Wywołał we mnie irytację. A nawiązania do Lyncha widzę w wielu filach, to chyba takie małe zboczenie :D:D

ocenił(a) film na 8
Eriu

Widzę, że aż tu zawędrowałaś :) No ok z tym niepodobaniem. Ja nikomu nic nie narzucam. Każdy ma prawo do własnej oceny. Tylko szkoda, że 'pan recenzent' nie potrafi skonstruować poważnej krytyki na przyzwoitym poziomie. Gdyby była to recenzja pochwalna, a równie źle napisana miałabym identyczne pretensje.

ocenił(a) film na 1
Eleonora

Nigdy nie czytam recenzji przed obejrzeniem filmu. Nie chcę aby czyjeś spostrzeżenia wpłynęły na moją ocenę filmu. Duża część recenzji z filmwebu nadawała by się do wyrzucenia. Takie jest moje zdanie na ten temat.

ocenił(a) film na 8
Eriu

Ja także nie czytałam tej recenzji przed obejrzeniem filmu i także nie robię tego w innych przypadkach. Najpierw obejrzałam film i w ten sposób tym bardziej właśnie powaliło mnie to jak recenzent odleciał w swoim tekście w świat jakichś własnych fantazji i napisał o rzeczach, których w filmie w ogóle nie było, kompletnie jakby zapominając wspomnieć o faktycznych elementach (choćby i wadach, ale rzeczywistych) filmu.
A ogólnie co do filmwebowych recenzji to też jest powszechnie znana prawda, że jeśli jakiekolwiek są udane to te autorstwa userów, nie zaś członków redakcji. Tyle, że to smutna prawda.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Muszę się zgodzić z Eleonorą, recenzja tego filmu jest na prawdę kiepska i pełna błędów. Wygląda to tak jakby recenzent nie oglądał filmu w całości, albo po prostu złożył z góry że będzie słaby i się nie wysilał. Co do samego filmu to nie rozumiem czemu ma tak niską notę? Widziałem o wiele gorsze gnioty ostatnio (Alien vs Predator2!!). Ludzie chyba po prostu wystawiają słabą notę filmom, w których gra Lohan i to wcale nie chodzi tu o jej zdolności aktorskie (Wystarczy obejrzeć Prairie Home Companion, Georgia Rule albo Bobby żeby przekonać się że dziewczyna ma talent).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones