Takiego nagromadzenia niedorzeczności i nielogiczności w jednym filmie to ze świecą szukać.
Załoga okrętu podwodnego na misji bojowej zachowuje się jak wycieczka gimnazjalistów w muzeum. Dowódca wydaje komendę "zachować ciszę", po czym jako jedyny się nie odzywa, kiedy pozostali prują mordy bez potrzeby.
Atakuje ich śmigłowiec wyposażony do namierzania okrętów podwodnych, ale już nie do ich zwalczania, bo zamiast walić z działek, strzela chyba z pistoletu.
Dowódca osobiście (!) wychodzi na kadłub, żeby zestrzelić helikopter, tylko że ma zabezpieczoną ręczną wyrzutnię rakiet.
Dalej jest jeszcze ciekawiej. Za całą akcję dostają opieprz od admirała floty, po czym admirał natychmiast powierza feralnemu komandorowi dowodzenie najnowszym okrętem z głowicami jądrowymi.
Tenże najnowszy cud techniki wojskowej wypływa w morze, po czym dostaje rozkaz wystrzelenia rakiet na wroga. Ale nie "już" tylko "za jakiś czas", choć rozkaz jest ponoć nieodwoływalny nawet przez prezydenta. W ogóle precyzja wydawania komend bojowych jest porażająca. "Zanurz się na wystarczającą głębokość" - potrafi rozkazać dowódca okrętu w czasie akcji bojowej.
Kiedy okazuje się, że alarm był fałszywy i NATO padło ofiarą prowokacji ze strony talibów, którzy kupili zdezelowany okręt od rosyjskiego emeryta - z rakietami, ale bez głowic, rozkaz trzeba jednak odwołać. I tu mamy kolejną kaskadę bzdur. Admirał desantuje się na drugi okręt, żeby skontaktować się z tym pierwszym, który wykonuje już operację wystrzelenia głowicy jądrowej. Ale robi to tak nieudolnie, że kończy się wzajemnym ostrzelaniem torpedami. Nie wiadomo przy tym, kto właściwie dowodzi okrętem. Szczególnie, że dowódca schodzi z pokładu, aby popłynąć skuterkiem (!) do bratniej jednostki. Powód jest bardzo prosty i logiczny - nie odbierają telefonów. Oczywistym jest, że w takim razie należy zapukać w kadłub - każdy by tak zrobił.
Ale najlepsze, że wybitni specjaliści od nasłuchu, którzy rozpoznają "na ucho" liczbę łopat w turbinie, a nawet to, kiedy przechodziła remont - nie wpadli na pomysł żeby powiedzieć przez głośniki "Rozkaz odwołany - to była prowokacja". Zamiast tego giną prawie całe załogi obu okrętów. Niemniej, w obliczu zagrożenia, kapitan tego "Potężnego" okrętu nie dokonuje jednak wystrzelenia rakiet, co było dotąd jego absolutnym priorytetem.
Żałosna fabuła, absurdalne sceny, nieodrzeczne zachowania bohaterów - absolutny światowy top po tym względem.
Szkoda czasu i pieniędzy na taki gniot.
Pomineliście największy cud techniki - czyli kierowanymi torpedami "na kablu" gdzie okręt musi być w nieruchomej pozycji. Współczesne torpedy mają zasieg ok. 8km, czyli troche tego druta musi ciagniąć....
Myślę, że jest kilka rodzajów torped. Nawet na jednym okręcie może być kilka rodzajów: sterowane przewodowo; samonaprowadzające się; itp. Te "na kablu" mogą być używane np. do rażenia bliskich celów.
Kierowane przewodowo ciężkie torpedy to podstawowa broń współczesnych okrętów podwodnych służąca do zwalczania innych okrętów podwodnych. Użycie przewodu minimalizuje możliwość zakłóceń podczas jej naprowadzania - po zerwaniu kabla torpeda realizuje zapisany w niej program w oparciu o własne sensory.
Jestem Kapitanem U-BOOT-a Typ 2 w Silent Hunter 3 i nie dali mi żadnych torped ze sznurkiem.
We wszystkim masz rację, poza tym, żeby powiedzieć przez głośniki "Rozkaz odwołany - to była prowokacja" - ponieważ było powiedziane kilka razy, że osoba może być zmanipulowana, więc żadne powiedzenie nic by nie dało. Tym bardziej głupie było płynięcie przez murzyna do tego drugiego okrętu, no ale może liczył na to, że mu otworzą - hahaha :D
W sumie dziwnie duży murzyn i młotek w porównaniu do atomowego okrętu podwodnego... I torpeda go nie trafyła i śruba okrętowa go nie przemielyła... Upiekło mu się. :)
https://youtu.be/OGVGtTuD-u0 Posłuchaj mądrzejszych od siebie i nie kompromituj się.
Pomyliłeś kino akcji z filmem dokumentalnym. Kino akcji ma się sprzedać, chwycić za serce, porwać widownię itp. przy czym wiadomo, że zawiera masę bzdur ale TAKIE JEST KINO. Twoja recenzja nawet fajna ale to nie był film dokumentalny tylko fikcja.
... i znowu ktoś zapomniał, że oglądamy FILM FABULARNY a nie dokument z rejsu na okręcie podwodnym :)
Film jest o rzeczywistości współczesnych lat a tylko wydarzenia są fikcyjne. Jeśli scenariusz przedstawia głupoty nierealne to znaczy, że jest zły. Nie odróżniasz realizmu przedstawionej rzeczywistości które być powinny od realnych wydarzeń których nie ma lub raczej nie musi być w filmie fabularnym.
Świetna recenzja, dokładnie tak ten gniot wygląda. Nastawiłem się na film minimum przeciętny a dostałem stek bzdur z fatalnym scenariuszem, beznadziejnymi efektami CGI i jeszcze gorszymi dialogami. Po akcji ze strzelaniem RPG do śmigłowca już wiedziałem, że to film bardzo słaby, tak słaby że szkoda na niego czasu.