Najbardziej gore'owy film z serii, chociaż oczywiście na tle różnych współczesnych reprezentantów torture porn to niewinna igraszka. Mimo wszystko zdzieranie skóry z niewinnej szarej myszki, jakkolwiek krótkie i nieudolnie odegrane, czy nabicie na pal, pokazane post factum, mogą zaskoczyć widzów, którzy zapoznali się z wcześniejszymi sześcioma filmami z serii.
Co do scen gore mam ambiwalentne podejście, natomiast samo przeniesienie historii Daninsky'ego w inne realia i uczynienie antagonistami tybetańskich rozbójników (wyglądających trochę jak Kozacy – pewnie stąd to nabicie na pal) w śnieżnej fortecy było dla mnie miłą odskocznią. Mercedes Molina w roli Sylvii Lacombe – przyjemna.
A, byłbym zapomniał, jedyny film z serii z happy endem (jakby wbrew jego gore'owej zawartości).