Nie wierzę, że zarzutem w stosunku do tego filmu jest to, że źle on pokazał temat czegoś co nie istnieje XD Likantropia w sensie praktycznym (człowiek się zmienia w wilka) jest wymyślonym schorzeniem, więc film mógł sobie to olać, tym bardziej, że to film z 1935 roku xD W ramach świata przedstawionego ten film działa poprawnie, a to że nie odnosi się do jakiejś wymyślonej choroby to już nie ma znaczenia i naprawdę trzeba być psychofanem tej tematyki by się o to czepiać.
Film ogólnie ma fajny klimat, nie jest to poziom najlepszych potworków, ale całkiem ok.
Dobrześ napisał. To, że popkultura w kolejnych dekadach utrwaliła nieco inny obraz wilkołaka, nie może stanowić zarzutu wobec tego filmu, jeśli zmyślona choroba działa poprawnie w ramach świata przedstawionego.
Zresztą późniejsze transformacje w wilkołaka budzą znacznie więcej wątpliwości, jak np. skąd się bierze nadmiar ciała (wilkołacze postacie są dużo większe od swojego człowieczego oryginału). Nadto do wilkołackiej mitologii dodano później różne magiczne atrybuty, jak choćby konieczność zabicia stworzenia srebrną kulą.