Wilkołak

The Wolfman
2010
6,0 55 tys. ocen
6,0 10 1 55199
4,8 18 krytyków
Wilkołak
powrót do forum filmu Wilkołak

Nad WILKOŁAKIEM studio UNIVERSAL biedziło się prawie 3 lata. Ze stanowiska reżysera usunięto wpierw Marka Romanka (ZDJĘCIA W GODZINĘ), następnie odrzucona Bretta Rattnera (X- MEN: OSTATNI BASTION, CZERWONY SMOK AD 2002). W końcu wybór pand na Joe Johnstona (JUMANIJ, JURRASIC PARK 3), który uznawany jest raczej za solidnego rzemieślnika nadającego się do realizacji rozbuchanego kina przygodowego niż nastrojowych i głębokich filmów grozy.

WILKOŁAK J. Johnstona to ramake klasycznego horroru pod tym samym tytułem z roku 1941. WILKOŁAK AD 1941 (9/10) mimo upływu czasu ma w sobie niepowtarzalny klimat oraz fantastcyzne kreacje Lona Chaney Jr., Claude Rainesa oraz Marii Ouspenskayii.
WILKOŁAK AD 1941 to także jedna z koronnych filmowych pereł studia UNIVERSAL obok słynnych serii o DRAKULI, FRANKENSTEINIE, MUMII czy POTWORA Z CZARNEJ LAGUNY.

WILKOŁAK George Waggnera to także jedna z tych klaycznych historii kina grozy, która na fali popularności wiktoriańsko-gotyckich wystawnych horrorów nie doczekała się swej pełnoprawnej nowej wersji w latach 90-ych XX wieku.
Oczywiście w roku 1994 Mike Nichols zrealizował znakomitego WILKA (7.5/10), ale tamten obraz był brawurowym współczesnym połączeniem obyczajowego dramatu z horrorem a nie wiktorjańsko-gotyckim filmem grozy.

Z resztą lata 90-te (oraz sam początek XXI wieku) to ostatnia naprawdę dobra dekada dla horroru i thrillera, która przyniosła wiele znakomitych i częstokroć wychodzących poza ramy gatunkowej popularności filmów ( MILCZENIE OWIEC, DRABINA JAKUBOWA, SIEDEM, KRĘGOSŁUP DIABŁA, CRONOS, UZALEŻNIENIE, NADJA, INNI, SZÓSTY ZMYSŁ, KRZYK 1-3, NOWY KOSZMAR WESA CRAVENA, NIEBIAŃSKIE ISTOTY, ZDJĘCIA GINGER i kilka innych).

Lata 90-te także wysyp świetnie obsadzonych, wyreżyserowanych przez gigantów kina i bardzo stylowych wiktorjańsko- gotyckich hostoryjek z dreszczykiem, które już dziś stanowią niekwestionowaną klasykę: DRACULA AD 1992 (9/10), M.S. FRANKENSTEIN (8/10), MARY REILLY (7.5/10), WYWIAD Z WAMPIREM (9/10), JEŹDZIEC BEZ GŁOWY (8/10).

WILKOŁAK Joe Johnstona maił byc w zamierzeniach UNIVERSALU godnym ramakiem klasycznego horroru z roku 1942 oraz nawiążaniem do pięknych tradycji kina lat 90-ych ubiegłego wieku.
ZA owym dziełem przemawiał wielki budżet (150 milinów dolarów) oraz wysadzana gwiazdami obsada.
Niestety dziełko Joe Johnstona to jedynie sprawna filmowa konfekcja, której daleko jest jakością do czarno-białego pierwowzoru oraz do wizjonerskiej potęgi kosztownych klayków z lat 90-ych, które osadzone zostały w podobnym klimacie.

WILKOŁAK zasługuje na miano jednego z większych rozczarowań 2010 roku. gorycz jest tym większa, że na film ten czekali nie tylko miłośnicy horroru, ale fani kina wszelakiej maści.
WILKOŁAK okazał się być też zmarnowaną szansą przypomnienia najlepszych tradycji kina grozy- niepowtarzalnego gotyckiego klimatu, świetnej gry aktorskiej, gry konwencją oraz raczenia widza stylistyką baśniowej opowieści z nutą suspensu.

WILKOŁAK nie zbiera zbyt dobrych ocen od krytyków,a i jego wyniki finansowe (choćby w USA) dalekie są od oczekiwań. Film mimo ponad 30 milionowego otwarcia okaże się najprawdopodobniej sromotną klęską, gdyż w 2. tygodniu wyświetlania zgubił on 70% swej widowni. Tak więc tego "wielce oczekiwanego filmu" nie kupili ani widzowie, ani tym bardziej krytycy.
Szkoda bo potencjał na wielkie kino był tu bardzo duży.

Co więc w WILKOŁAKU zawodzi? To przede wszystkim reżyseria, sposób prowadzenia narracji oraz kiepski rysunek postaci.

W dziełku JoE Johnstona akcja pędzi jak szalona, nie ma czasu na ciekawe rozwijanie poszczególnych wątków, a twórcy chcą nam tu zaprezentować jak najwięcej ujęć krwiożerczej bestii oraz drastycznych scen.
Wspomniana krwawa estetyka jest tu jak najbardziej na miejscu, ale szkoda, iż nie została ona uzupełniona solidną dawką suspensu oraz rzadką reżyserska umiejętnością budowania klimatu makabrycznej baśni.

WILKOŁAK to jedynie efektowna i stylowo filmowana makabreska, gdzie zamiast niepowtarzalnego klimatu i ciekawych bohaterów prym wiodą komputerowe efekty specjalne (tu wyraźnie nadużywane o czym napiszę jeszcze później), tony flaków oraz pędząca z bicza akcja.

Wielka szkoda, że mogący być emocjonalną osią całej filmowej opowieści wąek romansowy został tu sprowadzony do kilku banalnych scen oraz niemrawych spojrzeń. W rezultacie melodramatyczno-moralizatorski finał tej całej opowieści nie przekonuje i wypada tu dość groteskowo.

Niezbyt dobrze też rzecz się ma z rysunkiem postaci, który tutaj też został sprowadzony do niezbędnego minimum.
Mroczna i pełna psychologicznych niuansów kreacja (jak zawsze świetnego) Anthony Hopkinsa została tu niemiłosiernie zaprzepaszczona i złożona na ołtarzu jarmarcznej rozrywki. W rezultacie jego mroczny, antypatyczny, toksyczny i samolubny ojciec pełni tu rolę jedynie efektownego dekoru przez co sam Hopkins (chcąc nie chcąc) wypada tu chwilami dość groteskowo.
Bardzo dobrze wypadł tu Benicio Del Toro, który wydaje się być stworzonym do roli uciekającego przed ojcem, życiem i samym sobą nieszczęśnika, który dotknięty zostaje straszliwą likantropią.
Niestety również postać odtwarzana przez Del Toro została potraktowana przez reżysera i scenarzystów bardzo komiksowo.
Również potencjalnie ciekawa i pełna niedomówień, psychologicznej rywalizacji realcja ojciec - syn została sprowadzona tu do kilku wątpliwych banałów.

Parakoksalnie najlepiej więc tu wypadł Hugo Weaving w autoironicznej kreacji inspektora. W filmie zobaczyć możemy też skupioną Emily Blunt oraz znakomicie wcielającą sie w rolę cyganki legendarną Geraldine Chaplin.

WILKOŁAK to gotycki horror zrealizowany z wielkim rozmachem ale bez polotu, ciekawych pomysłów czy też podskórnych treści. Joe Johnston zrealizował film wyjątkowo mechaniczny i zaskakująco pusty.
Trudno tutaj się przejąć nadmiernie losem jakiejś filmowej postaci czy też czegoś przestraszyć.
Z resztą techniki "straszenia" użyte tu przez twórców są wyjątkowo prymitywne i rzadko kiedy zdają swój egzamin.

WILKOŁAK to kino rozegrane (jak już wcześniej wspomniałem) w szaleńczym tempie , bez ciekawego i intrygującego prologu oraz wartościowych wątków pobocznych.
Wszystko jest tu podporządkowane ekspozycji efektów specjalnych (które co warto zaznaczyć są NIERÓWNE!) oraz tu i ówdzie przewalających się wnętrzności.
Bardzo dziwni mnie tu fakt, iż twórcy zdecydowali się na bezmyślną eksploatację CGI zamias w wyraźniejszy sposób połączyć tu efekty animatroniczne i trójwymiarowe co z pewnością by dało o wiele lepsze efekty (na marginesie nawet pojawiające się w tym filmie zwierzęta jak niedźwiedź czy jeleń zostały wygenerowane za pomocą komputera!).

Cieszą natomiast stylowe i dobre zdjęcia autorstwa Shelly Johnson, ciekawa ścieżka dźwiękowa Danny Elfmana oraz efektowna scenografia oraz kostiumy.

WILKOŁAK mógł być niekwestionowanym współczesnym klasykiem na miarę DRACULII AD 1992 czy WYWIADU Z WAMPIREM.
Niestety obraz Joe Johnstona to nic innego jak kolejna nazbyt krwawa, pozbawiona indywidualnego charakteru efekciarska produkcja zrealizowana za grube miliony.

Dziełko to zdecydowanie częściej nuży lub niezmaierzenie śmieszy niż straszy. Denerwuje tu nazbyt komiksowy rysunek postaci głównych bohaterów oraz niewystarczające rozwinięcie watków pobocznych.

Zaangażowane do tej produkcji wielkie gwiazdy bardzo starają się dobrze grać (i to im wychodzi), ale nie znajdują odpowiednego oparcia w postaci dobrego reżysera oraz interesującego scenariusza.

Za dużo w tym filmie pędzącej na oślep szybkiej akcji oraz wizualnych popisów. Uznanie fana kina grozy wzbudzi napewno wygląd wilkołaka nawiązującego do klasycznego wizerunku znanego z horroru z Lonem Chaney Jr..
Zainteresować mogą też dobre zdjęcia, ciekawa muzyka oraz dekoracje i kostiumy.

Na kolejny nieszablonowy, interesujący i głęboki film o wilkołakach przyjdzie nam jeszcze długo poczekać...



























użytkownik usunięty

Z góry przepraszam za kilka popełnionych przeze mnie literówek:)