Szczerze mówiąc po przejrzeniu obsady "Wilkołaka" (Hopkins, Del Toro) spodziewałam się widowiska na wyższym poziomie. Niestety zaserwowano widzom sztampowy, banalny i miejscami nudnawy scenariusz. Nawet najlepsi aktorzy nie mogliby z tego zrobić nic dobrego. Film nie sprawdził się nie tylko jako studium psychologiczne, ale również jako horror. Bo co to za film grozy jeżeli nie było w nim ani jednego momentu zaskoczenia i przez cały seans nic mnie nie przeraziło? Zero napięcia.
Na plus zaliczam sposób przedstawienia (mroczny klimat) XIX-wiecznej Anglii, ale osobiście uważam, że trochę przesadzili z efektami specjalnymi przez co rezultat wydaje się być troszeczkę zbyt sztuczny.
Szkoda, że nie wykorzystali również w pełni muzyki, jako jednego z najważniejszych elementów filmowych.