..po zobaczeniu trailera i listy trzech świetnych aktorów, a następnie obejrzeniu tego "horroru"...nie podobała mi się gra Hopkinsa mimo, iż bardzo go cenię i uważam, za postać wybitną w historii kina. Również gra "agenta Smitha" nie zapadła w pamięć. Ot, taka przeciętna rola drugo(trzecio?)-planowa. Sam film od początku nie zaskakuje, a wręcz przeciwnie, łatwo się domyślić kto jest tytułowym Wilkołakiem. Po mniej więcej połowie czasu trwania filmu zaczyna się jatka w iście hollywoodzkim stylu czyli flaki, krew, latające głowy, orkiestra symfoniczna etc... Zakończenie raczej nieciekawe.
Film z niezłym potencjałem, ale niestety absolutnie nie wykorzystanym. Dużo bardziej podobał mi się wilkołak w Van Helsingu.
Jeszcze jedna sprawa: dlaczego oryginalny tytuł filmu brzmi The Wolfman, podczas gdy wilkołak to po prostu werewolf? Tego słowa ciągle używali aktorzy podczas filmu...
Ja obejrzałem wczoraj, jestem zawiedziony. Spodziewałem się czegoś lepszego, a tu kiła. nawet wilkołaka nie potrafili zrobić jakiegoś porządnego, tylko wyglądającego jak wersja z 50- 60 -tych tyle, że po liftingu. Ta panienka, która miała ratować wilkołaka była jakaś drętwa, scena gdy ją chce zjeść, a ona mu do rozsądku przemawia jest przez nią beznadziejnie zagrana - mój but z lewej nogi potrafi więcej dramaturgii wykrzesać z siebie niż ona.
Zgadzam się z radeso@... film z bardzo wielkim potencjałem ale nie wykorzystanym.... to co najbardziej zapadło w pamięć to świetna gra Del Toro gdy odsłania zmasakrowane ciało swojego brata - zmroziło go aż do kości:D.... najbardziej irytowało filmie to, że był przewidywalny. A muzyka niczym z Draculi... takie mam wrażenie.
chciałbym jeszcze dodać - wizualnie film pierwsza klasa. Bardzo mi się podobała scenografia, zarówno mroczne lasy, jak i dawny pogrążony we mgle Londyn, a detale w pomieszczeniach, pokojach zapierały dech w piersiach..... do tych elementów filmu nie ma co się czepiać, ale naprawdę fabuła momentami troch kulała, na przykład to, że było wiadomo kto jest wilkołakiem, czy związek głównego bohatera z wdową po zmarłym mężu. film do jednorazowego obejrzenia....
czekałem na ten film rok i jestem strasznie zawiedziony... strasznie słaba akcja, brak jakiegoś ciekawego wątku a najgorszy był wygląd wilkołaka, mi to przypominało wielką stopę z innego filmu, gra aktorów beznadziejna i wogóle taka bezbarwna. Podsumowując kolejny film stworzony w celach zarobkowych jakich teraz wiele w hollywood kręcą np. legion
Mnie również zastanawia warewolf i wolfman, strasznie razi używanie tego pierwszego, biorąc pod uwagę tytuł. Hopkins gra dobrze, ale gra tak, że od razu wiadomo kim jest. Jedyny plus to scenografia, bo aktorzy popisu nie dali, zagrali tak, jak przystało na takie nazwiska. Może poza Blunt, bo ona wypadła wyjątkowo przeciętnie.