Wilkołak

The Wolfman
2010
6,0 55 tys. ocen
6,0 10 1 55199
4,8 18 krytyków
Wilkołak
powrót do forum filmu Wilkołak

Zadziwiające, że „Wilkołakowi” udało się w ogóle trafić na wielkie ekrany. Produkcja tego filmu szła bowiem od samego początku jak po grudzie i nie byłoby wcale takie dziwne, gdyby obraz ten w ogóle nie powstał. Najpierw można było słyszeć o zmianach na stanowisku reżysera projektu - opuścił je Mark Romanek ("Zdjęcie w godzinę") z powodu, jak to się teraz ładnie mówi, różnic artystycznych z producentami. Ci ze sporej listy kandydatów wybrali w zastępstwie Joe Johnsona, który do tej pory kręcił lekkie filmy rozrywkowe. Później przyszedł czas na roszady na stanowisku kompozytora muzyki. Studiu nie podobała się mroczna muzyka Danny Elfmana, więc poprosiło o napisanie nowej przez Paula Haslingera, ale w końcu po wysłuchaniu jego okropnej propozycji, producenci powrócili do starego soundtracku. W między czasie zmieniali się montażyści, zdecydowano się na aż sześć tygodni dokrętek, bo dotychczasowy materiał był mało satysfakcjonujący. Później powycinano jednak kilkanaście minut z początku filmu, co by wcześniej pokazać widzom bestię. Nic więc dziwnego, że premierę tego obrazu przekładano wielokrotnie, bo twórcy ciągle nie mogli się wyrobić z wszystkimi pracami.

Niestety te wszystkie trudności produkcyjne widać gołym okiem w gotowym już filmie, a próby ratowania tej produkcji za pomocą dodatkowych zdjęć zupełnie się nie udały. "Wilkołak" to taki jeden wielki miszmasz, film który nie potrafi sie zdecydować czym tak naprawdę chciałby być, przez co w rezultacie jest nijaki i mało konkretny. Wygląda to tak, jakby twórcy co chwilę zmieniali zdanie, jakiego rodzaju obraz chcieliby nakręcić, czy może gotycką mroczną opowieść, czy przepełniony efektami specjalnymi film akcji, lub krwawy horror, albo zwykły film rozrywkowy. W efekcie "Wilkołak" co chwila zmienia klimat, raz po raz przeistacza się w innego rodzaju produkcję, aż trudno go w ogóle oglądać. To niezdecydowanie i zbyt wiele pomysłów widać już nawet w czasie prologu, kiedy to twórcy za szybko ucinają kolejne sceny, zbyt gwałtownie pokazują nam wydarzenia, stosują różne czcionki przy napisach początkowych, tak jakby zupełnie nie wiedzieli co chcą w efekcie osiągnąć, jak chcą nam pokazać tą historię. Później jest niestety jeszcze gorzej. W czasie seansu miałem wrażenie, że twórcy nakręcili poszczególne momenty, sceny które wydawały się im ciekawe i które będą nieźle wyglądać w zwiastunie, a następnie te zupełnie oddzielne fragmenty starali sie jakoś dopasować na siłę do siebie, by utworzyć z nich jakąś opowieść.

W efekcie nic tu więc do siebie nie pasuje, prezentowanym na ekranie wydarzeniom brak logiki i jakiejkolwiek konsekwencji. Fabuła się nie klei, sporo jest tu bzdur i nielogiczności. Sceny za szybko się urywają, nie mało jest tu błędów w montażu, czy zbyt wyraźnych odwołań do scen, których w ostatecznej wersji niestety zabrakło. Aktorzy biegają cały czas w te i we w te, bez ładu i składu, tylko po to by na chwilę znaleźć się w określonym miejscu, pokrzyczeć lub wypowiedzieć kilka nieciekawych zdań i pobiec do następnej sceny. Dialogi są drętwe i napuszone, a cały film jest na siłę poważny i mroczny, przez co chwilami staje sie niezwykle komiczny, jak na przykład w scenie gdy bohater budzi się po pierwszej pełni lub w momentach gdy widzimy zasuwający po niebie księżyc, tak jakby miał on zaraz wyskoczyć z nieba i sam zacząć mordować kolejnych bohaterów, wyręczając w tym wilkołaka. Na plus można zaliczyć tylko ładnie wykonane sceny przemiany w bestię oraz niezwykle przeszarżowane, ale intrygujące występy Weavinga jako inspektora Scotland Yardu oraz Hopkinsa jako ojca głównego bohatera, którzy dzięki swojemu talentowi nie ośmieszyli swoich postaci.

5/10