pamiętajmy, że ten film powstał 40 lat temu. moim zdaniem, ma w sobie coś magicznego, moim zdaniem, a przede wszystkim przepiękną muzykę, która u Burtona jest już zupełnie inna. przyznaję, że wcześniej obejrzałam wersję z Deppem i wtedy myślałam sobie" wooow, co za wyobraźnia!", ale kiedy zobaczyłam , nazwijmy to, pierwowzór, okazało się, że Burton wiele przekalkował. Co do Deppa zgodzę się, że nadał swojej postaci bardziej charakterystyczny, groteskowy rys.
Zgadzam się z powyższą wypowiedzią, po oglądnięciu pierwowzoru zmieniłem zdanie co do nowszej wersji (oczywiście na jej niekorzyść).
Nie zgodzę się. To są oczywiście dwa różne podejścia do tematu. Jednak wersja Mela Stuarta z rewelacyjną grą Gene Wildera jest znacznie lepsza. Burton po prostu nie wyczuł klimatu bajki i jak w przypadku Alicji, zepsuł temat. Johny Depp zaś nie podołał roli, jednak myślę, że to wina reżysera przede wszystkim.
Chyba żartujesz? Wersja z 1971 jest wspaniała. Wspaniałe piosenki, gra aktorska. Tą nowszą wersję popsuły badziewne efekty specjalne i to że Wonka jest tam jakimś pajacem.
Właśnie tego określenia mi brakowało. Jest pajacem po prostu. Burton, mówiąc szczerze, większość postaci swoich filmów sprowadza do roli pajaców i dlatego właśnie nie przepadam za tym reżyserem. Szkoda tylko, że tak dobry aktor, jakim jest Depp, marnuje się u niego.
Otóż to. Burtonowska wersja w ogóle do mnie nie przemówiła, w szczególności Wonka w wykonaniu Deppa...
Dokładnie. Depp należy niestety do aktorów mało kreatywnych. Żeby nie było nieporozumień, bardzo go cenię jako aktora, ale należy do tego typu, który musi mieć dobrego reżysera i odpowiedni scenariusz. Dość podobnie jak na przykład Cage.
Bo ponieważ gdyż?
Film z 1971 ma lepszą i elegantszą muzykę, Charliego bardziej wiarygodnego jako dzieciaka (Burton zrobił z niego dosłownie małego Jezusa i stuprocentowego altruistę), Willy'ego świetnego jako mądrego dziwaka i ekscentryka, i z lepszym kostiumem. U Burtona Depp wygląda jak kobieta lub transwestyta i jest pajacem.