Ma w sobie dużo ciepła. Piosenki dodają uroku. Każda postać ma charakter i wyróżnia się czymś szczególnym na tle reszty. Jedną z moich ulubionych scen jest reakcja Veruki Salt na to, że może nie zostać wpuszczona do fabryki jak nie podpisze kontraktu...bezceremonialnie potraktowała swojego tatuśka. A tak przy okazji to jej groteskowy tatuś nalezy do moich ulubionych postaci...sam jego wygląd już wydaje się dla mnie śmieszny...ta jego pucołowata gęba...uśmiałam się setnie z jego relacji z córeczką... Jeśli chodzi o scenografię to trochę uboga i tandetna jak na imitację światowej sławy fabryki czekolady...ale dało się to przełknąć zwłaszcza, że film był robiony na początku lat 70-tych.
Dziadek Joe; nauczyciel od procentów; Wonka to kolejne genialnie zagrane postacie...zresztą tak samo jak cała reszta.
Ciekawostka: podczas piosenki w sklepie ze słodyczami, sprzedawca podnosząc klapę kontuaru- uderza nią jedno z dzieci (na szczęście chyba nie za mocno, ale jest to wyraźnie zauważalne).
Obejrzałam ten film ze 100 razy i nie mam zamiaru przestać :)