Piękne połączenie sportowej rywalizacji z miłością między dwoma osobami. Film perfekcyjnie nakręcony, z wyraźnym przesłaniem, że "ostatni mogą być pierwsi". Do końca trzymał w napięciu - walka finałowa to po prostu majstersztyk, takich emocji nie bylo nawet na prawdziwych Wimbledonach ;P. Aktorzy też zagrali dobrze, bardzo mi się podobała Dunst, mimo iż jej osobiście nie trawię :P.
E tam, sam grałem w tenisa ale uważam, że zdecydowanie bardziej poruszający jest film "Najwspanialsza gra w dziejach" (o golfistach).
Polecam :)