swiatowa premiera odbyla sie rok temu, a w Polsce dopiero teraz puszczaja... nie chce mie tego komentowac.
A potem wszyscy się dziwią, że szerzy się piractwo. W ogóle z jakiej racji widz jest tak traktowany?
Może to nie wina twórców tylko producenta. Zastanówcie się. Sporo fajnych filmów w Polsce nie jest pokazywanych z przyczyn "niepewnego zwrotu" niestety. Nieraz taki poślizg wobec światowej premiery wynosi nawet kilka lat. Wówczas trudno oczekiwać, że film się zwróci skoro już wszyscy widzieli go na kompach. Też jest to dla mnie trochę nie zrozumiałe ale chyba po prostu nasz rynek filmowy (jak większość rzeczy w tym kraju) wykazuje mocny syndrom niedorozwinięcia.
W tym wypadku twórca jest producentem i tak zdecydował; na pewno dla dobra swojego filmu, bo jak mógłby inaczej? Kto chciał, miał możliwość obejrzenia "Wina" wielokrotnie. Informacje były (Gdynia, Orły, projekcje przedpremierowe, Słowacja itd.)
juz na książce wydanej w 2006r stasiuk pisal na okladce:
film przypomina książkę. Właścwie teraz to już sam nie wiem, co według czego było robione. Darek Jabłoński ustawił kamerę w tych samych miejscach, w których wiele lat emu wymyśliłem Opowieści galicyjskie. W ten przdziwny sposób mogę dzisiaj oglądać własne wizje, własne myśli. I ta opowieść o miłości, śmierci i o pokutującym duchu została rozświetlona jakimś nieco nieziemskim blaskiem, cudownym blaskiem kina, który przypomina jednak jasność nadprzyrodzoną. Tym razem chyba udało się pokazać niewidzialne.
okladke rowniez stanowi kadr z filmu, conajmniej 3 lata poslizgu, dziwne