Klimat? jaki? czego klimat? ze niby co takiego było w tym filmie?
Czym sie ludzie tak podniecacie? Prosze podać konkretne argumenty a nie piszą wszyscy ze wspaniały i tyle. Muzyka mimo że dobra to mało oryginalna. Plejada polskich aktorów którzy w tym filmie zostają zakopani pod brudem charakteryzacji. Nie wykorzystany potencjał. Sthur i Więckiewicz oraz ich role zostały... Nie szkoda słow. Mogły by to zagrac jaki kolwiek inny menel. Nie trzeba do tego brać gwiazd takiego formatu (mowie o Więckiewiczu). Jiří Macháček i jego rola (z głosem Malajkata) jest tak beznadziejna że zastanawiam sie dlaczego własnie on? Gosciu jedzie na jednej minie przez cały film co przez prawie dwu godzinny seans robi sie męczące. Czepiając sie kolejnej rzeczy jaką jest reżyseria i raczej pomysł na jakis wpadł pan Jabłoński czyli kamerowanie drzew, lasów, wodospadów i ogólnie całego krajobrazu tamtego regionu wywołuje na nas bardzo melancholijne uczucia. O ile ktoś (np, własnie ja) spędził w tamtych regionach troche czasu... po prostu wracają wspomnienia co pozytywnie wpływa na widza. Jest to najmocniejsza jak i najmniej potrzebna strona filmu. Gdyż oglądanie krajobrazów za nic ma sie do fabuły a własnie te krajobrazy przedłuzają seans o jakieś 30 minut. Sam główny wątek filmu... prosze spojrzeć na niego pod racjonalnym kątem. Przyjeżdza policjant na wieś (juz odechciewa sie ogladąc ponieważ poraz kolejny mam okazje ujrzeć polską wieś... tak jakbyśmy jej mieli mało na każdym kroku w tv i kinie), dalej... ten policjant ma jakąś traume z przeszłosci (nuda), i co dalej? nic... znowu nuda na wsi... romans z piękną kobietą wśród żuli. Zastanawia mnie czemu taka kobieta siedzi w takim miejscu a nie rozwijaj sie w jakiejś metropolii. Do głowy przychodzi mi tylko jedno... że musiała miec jakiś poważny psychiczny uszczerbek na zdrowiu może jakiś nie do rozwój? nie wiem nie wnikam. Fakt ze cały czas robiła mine jak by miała wibrator pomiedzy nogami bądz cieszyła sie bez powodu jak głupi do sera utwierdzał mnie tylko w moim przykonaniu. Ponuro nudno... nie mowie tego jako wielki fan kina s-f czy akcji. Uwielbiam wiele dramatów zwłaszcza dających do myślenia, poruszających ale "Wino Truskawkowe" jest nie porozumieniem i to bardzo dużym. Któremu nie pomogli nawet najlepsi polscy aktorzy. 3/10 za zdjecia, bądź co bądź muzyke mimo że mało oryginalną no i księdza... (Radziwiłłowicza) świetna rola :)

nie no muszę się nie zgodzić. Mnie się tam nic szczególnie się nie dłużyło. Film na 7 i pół. A oglądałeś Jasminum? Też Ci się dłużyło? Bo dla mnie Wino Truskawkowe, to takie "prawie" Jasminum. (wiem wiem robi różnicę) Trochę magii wplecionej w rzeczywistość głębokiej prowincji. Wiadomo że raczej w takich miejscach zostają już tylko ci co muszą, więc nie ma co się spodziewać filozoficznych wywodów czy nagłych zwrotów akcji z ich udziałem, bo to po prostu prości ludzie są. Ale podobał mi się motyw zdrady i sposób w jaki zostało to przedstawione- tak jakoś mimochodem i w zawoalowany sposób. Faceci niby taka silna płeć, ale ze zdradą kobiety nigdy sobie nie potrafią poradzić. :) Wielkie namiętności są udziałem także zwykłych ludzi w zapyziałych wsiach. :) Mimo że w zasadzie twoje argumenty rozumiem i nawet niektóre wydają mi się słuszne, ale dla mnie i tak film pozostaje dobrym filmem.

To ze facet sobie nie radzi ze zdradą to inna sprawa i temat na cały film a nie epizod :D tu go rozumiem. Ale siebie nie bo ja przeżywałem jeszcze gorzej xD
A wiesz chyba nie ma co J.J Kolskiego porównywac do Jabłońskiego a tym bardziej Jasminium do Wina Truskawkowego. Szukasz "tej" magii... to ja polecam "Zmruż Oczy" być może też dlatego moja ocena "Wina..." jest tak słaba. Ale tam ta melancholia jest magiczna.

zgadzam się z _ice_. totalnie nie spójna fabuła, brak sensu niektórych scen. film siłowo stylizowany na "ambitny obraz .kolejna klapa ekranizacji twórczości Stasiuka