Opowiadanie Stasiuka stało się niejako pretekstem do namalowania obrazu filmowego. Zdjęcia, niezwykła muzyka, gra aktorów ... te wszystkie elementy - bardzo spójne -zbudowały zupełnie nową jakość. Podszedłem do tego filmu dość sceptycznie, ale naprewdę ujął mnie nastrój i rytm.
Zgoda, że Stasiuk dostarczył bardzo dobrego pretekstu do namalowania obrazu filmowego, ale wydaje mi się, że malarz nie stanął na wysokości zadania. Kilka sekwencji, niezwykle poetyckich w założeniu, wypadło niezwykle kiczowato. Nie będziemy się przekonywać, bo to kwestia indywidualnej wrażliwości i nikt nie ma monopolu na rację. Film spodobał mi się umiarkowanie. Doskonałe aktorstwo przede wszystkim polskich aktorów. Marian Dziędziel, jak zawsze, rewelacyjny. Muzyka istotnie piękna i nostalgiczna, choć w klimacie chyba bardziej by pasowała do gór Armenii. Ten instrument, to chyba był duduk. Przepięknie zabrzmiały ukraińskie,czy łemkowskie śpiewy z okazji Bożego Narodzenia. Dzięki ładnej muzyce i aktorom, z czystym sumieniem mogę ocenić na 5 gwiazdek.
Dokładnie z tego samego powodu wystawiam 5. Muzyka przepiękna, aktorzy dobrzy, ale gdy film się zaczynał, pomyślałam "no może wreszcie jakiś dobry polski film obejrzę'. przyznam, że się zawiodłam. ten film zmusił mnie na podzielenie polskich filmów na dwie kategorie: kiczowate pseudo komedie dla nastolatków oraz na przytłaczające filmy o polskich realiach.
Nie było tu nic nadzwyczajnego, oprócz wprowadzenia ducha. Film był bardzo.. depresyjny wręcz, nie rozumiem, dlaczego sklasyfikowano go tutaj jako komedię/dramat (bo Stuhr był zabawny?)
I może ktoś mi wytłumaczyć, dlaczego Kościejny zabił tamtego faceta? Oglądałam z rodzicami (=zakłócenia) i nie udało mi się znaleźć przyczyny.. :/
Wyjaśniałam to już w wątku "pytanie o fabułę" - jest kilkanaście wątków niżej.
Zadziwiające jednak jest dla mnie, że to może nie być oczywiste. Jest przecież kilka scen, w których widać, jak Kościejny jest chory z zazdrości o żonę, np. gdy mówi "ty Semen mojej żonie nie pomagaj" albo: rozmowa z żoną przy obiedzie, gdy ona broni Semena "to dobry człowiek". Przecież zazdrość widać w oczach Kościejnego! Chyba na tym polega dobry film?
Dziękuję, nie byłam do końca pewna :) Jak wspomniałam: oglądałam film z rodzicami, co za tym idzie, niektóre fragmenty mi umknęły :)
Cieszę się, że jesteśmy jednomyślni oceniając "Wino truskawkowe" na 5, jednak Twoja ogólna ocena filmów polskich z podziałem na dwie kategorie, wydaje się zbyt surowa i aż się chce zaprotestować. Dyskusja o tym zapewne nie mieści się w temacie wątku więc tylko zaapeluję - Spójrz z odrobiną sympatii na produkcje naszych reżyserów - chociażby Kolskiego, przywołanego w innym miejscu tej dyskusji.
Czy chodzi o instrument brzmiący jak wiatr w trawach? To NEY - rodzaj fletu z trzciny. To bardzo stary instrument z Bliskiego Wschodu, chyba perski.
Prawdopodobnie ney i duduk to instrumenty b. podobne. Przeczytałem w wikipedii, że na pierwszym grano w starożytnym Egipcie a także w Ur, zaś duduk wywodzi się od Aleksandra Wielkiego, więc jest (prawdopodobnie) nieco młodszy, Nie słyszałem gry na neyu zaś to co było na filmie jako żywo brzmi jak duduk, który znam z ludowej muzyki armeńskiej, a także z kilku francuskich filmów, których akcja toczy się w środowisku tamtejszych Ormian. Jeśli jest różnica między tymi instrumentami to pewno trzeba być specjalistą, by ją zauważyć.
Ney jest w składzie zespołu DesOrient, który chyba gra w filmie tę muzykę Michała Lorenca i z którym Lorenc współpracuje od lat. Byłam kiedyś na koncercie Desorient i ney na pewno grał. Poza tym są płyty tego zespołu, nie ma niestety wydanej muzyki z Wina, a może już jest, ktoś coś wie na ten temat?
Wiem, że nie ma się czym chwalić, ale o istnieniu zespołu DesOrient dowiedziałem się od Ciebie. Zdążyłem przed chwilą coś tam w internecie usłyszeć i dziękuję Ci za informację o neyu i o zespole. Być może kupię jakąś ich płytę, a na pewno, jeśli tylko będzie okazja,pójdę na koncert, bo odpowiada mi to co robią. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Wczoraj byłam na koncercie, na którym przypadkowo zobaczyłam, jak wygląda duduk. Grał na nim Grzech Piotrowski i ten jego duduk wyglądał jak mini-saksofon :) Ciekawostka! W wikipedii duduk to flet, ney też. W programie koncertu napisano jednak, że ten instrument, na którym grał Grzech to duduk... Ja pasuję, ale może jakiś muzyk wyjaśni?
Leży przede mną wydana w 1986 r., przez rosyjską, a właściwie jeszcze radziecką "Melodię", winylowa płyta z muzyką armeńską, w wykonaniu wirtuoza gry na duduku -Sjergieja Karapetiana. Na okładce widzę artystę trzymającego w rękach instrument przypominający bardzo flet prosty. Nie mam możliwości wysłania Ci zdjęcia w załączniku, ale uwierz - to nie wygląda na saksofon. Być może są różne warianty tego instrumentu. Ponieważ nie zanosi się na to, że jakiś muzyk zabierze głos, ja również mówię pas a płytę kładę na talerzu gramofonu.