Sorry, że odświeżam tak stary temat, ale dlaczego fani azjatyckich 'straszaków' mieliby czuć się zawiedzeni? Według mnie, fana azjatyckich horrorów, film był bardzo ciekawy. Może nie wniósł nic specjalnie nowego (Może poza tym, że duch kobiety był tym razem ubrany na czarno, zamiast na biało), ale jest wart obejżenia. Film mimo wszystko jest naprawdę poruszający i mimo to, że są w nim wątki horroru, można go potraktować jako dramat. Dramat człowieka zazdrosnego.
Naprawdę, gorąco polecam!
Fani "typowych"?
Chyba żartujesz, toż to schematy podgatunku wykorzystane w dobry sposób, nie rozumiem twojego toku rozumowania, bo to JEST typowy azjatycki straszak.
Cello to trochę inny rodzaj horroru, może nawet bardziej dramat niż horror. Po seansie również miałam mieszane uczucia, ale film posiada wszystkie znane mi cechy charakteryzujące 'azjatyckie straszaki'. Mamy więc mroczne dziecko, zbrodnie sprzed lat, mszczącego się ducha, no i koniec to tak naprawdę dopiero początek. Film oceniam jako dobry, warty obejżenia. Nie straszy zgnilizną, pustymi oczami, bladozielona skórą i zdartymi paznokciami, ma jednak w sobie to coś.