Jestem ciekaw jak rozumiecie zakończenie filmu? Główna bohaterka umarła (na co wskazywała by podróż wozem z nieżyjącym ukochanym)? Jeśli tak to w którym momencie? W lesie z wycieńczenia? Dziecko też zmarło? Czy może je zabrał nieznajomy wozem a ona tam została?
No i most - przejechali do Polski? Przez Bug?
Podzielcie się swoimi odczuciami :)
tak.
gdy potem Zosia idzie i widzi wokół siebie porozrzucane ciała spogląda na Bronkę, właściwie jej ciało, ma wypalone oczy.
Wilk, gdy siada przed jej spalonym domem nie w pada w rozpacz. Dowiaduje się, że uciekła do siostry, tam ją odnajduje na drodze, najpierw synka, potem Zosię. Widać jak mały siedzi na wozie i pokazuje mu gdzie leży matka. Następnie uciekają na zachód. Ponieważ na moście stoją żołnierze niemieccy, brodem w dole rzeki jedzie na drugą stronę na most po Zosię. Dziewczyna z synkiem, przechodzą przez czujkę, a na moście zabiera ją Wilk na wóz (dziewczyna gubi but). Jak widać jest półprzytomna i majaczy, że z nią jedzie jej ukochany. Potem wspólnie doczekali wyzwolenia i żyją długo oraz szczęśliwie w socjalistycznym PRL-u. To jest wersja optymistyczna.
A ja mam inne pytanie. Co się stało z 3 chłopcami - syn Skiby, syn Bronki i brat Zośki. Chłopiec palony w stogu to syn Skiby? Syna Bronki kojarzę tylko ze sceny, w której zsiadła z wozu i pytała, czy Zośka przyjmie ją do siebie. Zośka w domu rodzinnym widzi na łóżku zamordowanych rodziców i właściwie tyle. Przeoczyłam chyba parę wydarzeń.
Brat Zośki? Przecież Zosia miała tylko siostrę, co wyszła za mąż za chachła, gdzie na początku filmu jest ich wesele. Z synem Bronki nie widziałem, co potem się stało, ale zapewne został zamordowany, tylko tego nie pokazano. Tak, chłopiec, z którego zrobiono tzw. żywą pochodnię, to młody Skiba.
Z obsady wynika, że był brat Zosi - Romek Głowacki... W sumie z filmu go nie kojarzę, ale sądziłam, że coś mi uciekło.
Właśnie. Ale może tak ma być - w końcu na Wołyniu rodziny gubiły się i często nawet nie wiedziały co stało się z rodzicami czy braćmi.
No bo tak jest. Teraz zapewne, jakby jakaś grupa rzezimieszków napadała np. na Twoją okolicę, to też byś uciekała i nie zastanawiała się gdzie konkretnie, byle jak najdalej od zwyrodnialców. Dlatego w filmie też były takie cięcia scen. Miało to oddać atmosferę rzezi i pokazać, jak to jest, jakby się tam było. A po drugie reżyser się ulitował nad naszą psychiką, bo większość nie zdzierżyłaby widoku półgodzinnego, gdzie dokładnie pokazuje się np. wypalanie oka, czy obdzierania skóry żywcem kawałek po kawałku. Chyba tylko rzeźnicy, którzy w pracy na co dzień przerabiają świnki na kiełbaski jakoś by ten widok przetrwali bez popadnięcia w szaleństwo.
Byl. On zasypia w kosciele obok matki na slubie Heleny. Jego nie chce zabic w scenie przy ognisku sasiad- Ukrainiec. To scena, kiedy brat Zoski przekonuje Ukrainca, zeby go nie zabijal, bo na weselu Heleny razem bili sie cepami. W jednej ze scen Zoska pyta ojca,czy brat sie odnalazl. Widz juz wtedy wie, ze chlopak zginal.
Jest taka scena gdy ktoś pyta okca Zosi czy znalazł się Romek a ten nic nie odpowiada, następnie jest scena w lesie jak Upowcy odrabują głowy kilku Polakom, ja zinterpretowalam to tak, że wśród nich był ten Romek...
Ale wy plączecie... Pomijacie najważniejszą rzecz: to, że w filmie ukazna jest ludzka realność. A więc mordujący się sąsiedzi (czy pod przymusem, czy z chęci), a także, że nawet niemieccy żołnierze to zwykli ludzie na służbie, nie każdy to był zwyrodnialec. Tak jak polacy czy amerykanie pomagali cywilom, tak i oni też mieli empatię i wcale tam nie mordowali każdego napotkanego człowieka. A więc o zakończeniu, i kilku innych scenach:
Muchy w lesie legną do niej, bo jest brudna, a także w skrzepłej krwi. Z tego co wiem, to wilki nie tykają padliny- a ta krew napewno nie specjalnie narobiła im apetytu, wiec nie tknęły ani jej, ani dziecka.
Nie zapominajmy także, że przed sceną w nocy w lesie z wilkami, przejeżdżają koło nich banderowcy. Wydaje mi się, że Zosia leży tam, bo rozumie, że nie ma przed nimi ucieczki i z desperacji i wycięczenia wchodzi w taki jakby 'trans'. Po prostu się 'wyłączyła' na jakiś czas (kilka godzin od nocy, niekoniecznie umarła, w sumie u siostry pewnie coś zjadła i się zregenerowała bo była tam kilka nocy). Wtedy widzimy niby Petra z wozem, a to myślę, że jest taka pobudka. "Mam syna, jeśli ja się nim nie zajmę i nie uciekniemy, to napewno zginie" Petro nieżyje, więc to, jak bierze dziecko na ręce może być takim symbolem, że jak się Zośka ostatni raz nie wezmie w garść, to dziecko umrze.
Kiedy widzimy ją na wozie, a Petra z maluchem, to reprezentuje, że dziecko jest jedyną pamięcią o szczęsciu, a Petro był jej aniołem stróżem, który dał jej ostatnią siłę, aby uratowała siebie i dziecko.
Nie wiem, kto tam widzial jakiś warkocz na moście- całą ostatnią scenę Zosia ma rozpuszczone włosy i jest w takim samym stanie na wozie, jak i pieszą.
Niemcy przed mostem nie są symboliczni. To też są ludzie, z żonami, dziećmi, matkami, i widząc taką wykończoną osobę nie mają ani ochoty ani zamiaru jej nic robić. Niech przejdzie, przecież to zwykła kobieta z dzieckiem, nic nikomu nie zrobi. Widać także, że są delikatnie zszokowani jej stanem, ale że jest to dla nich normalny widok rozbitego wojną człowieka.
Synek za nią biegnie i nie nadąża, a Zosia tak wycięczona wszystkim po prostu nie ma już siły nawet za nim doglądać. Jest w dobrym stanie, bo Zosia prawdopodobnie w ust sobie sama wyjmowała, żeby tylko go wykarmić i żeby był bezpieczny. Jest brudny, przecież. Ile mogła, tyle go na rękach niosła. Podchodzi do niemców całkowicie obojętnie, bo jest po prostu otumaniona, i nie obchodzi już ją nawet co się dalej stanie- jak zabiją, to trudno. Jak nie zabiją, to dobra.
Popieram teorię, że wóz z Petro na moście z 'nieżywą' Zosią to symboliczne ukazanie jej już nieżywej duszy- widząc, co napisałam powyżej, że Zosia jej już otumaniona i kompletnie rozbita psychicznie.
A scena, gdzie zauważają ją wychodzącą z lasu ukraińcy, i wchodzi pomiędzy maszerujących niemców też nie jest specjalnie dziwna. Ukraińcy z kosami przecież nie rzucą się na uzbrojonych niemców, więc po prostu mądrze się uchroniła. Widać, jak kilku z żołnierzy patrzy się na nią, ogląda się, ale nikt sobie z tego nic nie robi- rozwalona woją kobieta, po co ją ruszać, niech już się schowa i sobie przejdzie bezpiecznie. Zapewne prosiła jakoś ich oficera czy kogo tam, gdzie jest owa miejscowośc, czemu człowiek by niby jej miał odmówić, co ona komu winna- a kobiet do gwałtów w lepszym stanie i bez dziecka było dużo, odpuszczali sobie zapewne dalsze maltretowanie 'trupów'. Szli akurat w tamtą stronę, to chociaż kawałek przeszła bezpiecznie, po co mają ją odganiać czy krzywdzić.
Zaś scena z Szumą też jest raczej prosta, ale myślę, że może poprostu wycieli scenę, gdzie Zosia od niego ucieka. Widzimy tylko, jak Szuma dziko się uśmiecha i idzie prosto na nią- nie ma nigdzie, że ją uderzył, czy zamachnął się na nią. Nie jest też w pułapce, więc możliwe, że jakoś się mu wymigała,a później zasnęła przy tej studni z dzieckiem (pewnie było to miejsce, przez które rzeź w wiosce już przeszła, więc było bezpiecznie i pusto). Mówię tak, bo budzi się z dala od miejsca, w którym ją przyłapał (widzimy później ją idącą przez wioskę w odwrotną stronę, w stronę swojego domu, i przechodzącą przez miejscie, gdzie się z nim styknęła, więc nie tam zasnęła), a później Szumę widzimy na polu (bez dodatkowiej krwi na koszuli, więc jej nie zabił napewno). Prawdopodobnie mu zwiała. Budzi się do dźwięku przechodzących ukraińskich mundurowych, wśród trupów, więc nikt jej niezauważył.
Mam w dupie rzeź wołyńska. Co mnie obchodzi że kiedyś na wschodzie ktoś kogoś zabił. W Srebrenicy Serbowie wymordowali Bośniaków. Turcy wymordowali Ormian. W Rwandzie i Burundi Tutsi wymordowało Hutu. Na świecie jest wiele zła. Zawsze ktoś kogoś zabija, ale co mnie obchodzi tragedia tamtych ludzi. Film jest beznadziejny.
Ostatnimi czasy z zaciekawieniem i uwagą czytałem dyskusje poświęcone prawdopodobnemu zakończeniu filmu. Wiem, że reżyser Smarzowski w którymś z wywiadów podkreślił, że zależało mu na pozostawieniu otwartej interpretacji. Obydwa zakończenia, to znaczy zarówno to, w którym Zosia przeżywa, jak i to, w którym ginie, w wizji samego reżysera mają rację bytu i oba są możliwe. Być może - niejako symbolicznie - obydwa zakończenia dzieją się równolegle.
Znalazłem jednak jeden smaczek, który (jeżeli pominiemy kwestię ewentualnych niedociągnięć technicznych) może świadczyć o tym, że Zosia jednak przeżyła. Tym smaczkiem jest warkoczyk, spleciony warkoczyk, który Zosia nosi na głowie niemal przez cały czas trwania rzezi - punktu kulminacyjnego filmu.
O co chodzi z tym warkoczykiem? Proszę zwrócić uwagę, że w scenie, w której "Zosia" wybiega pośród palących się chat a drogę zagradza jej sołtys (czyli scena domniemanej śmierci), włosy głównej bohaterki są rozpuszczone i znajdują się w nieładzie, choć wcześniej, gdy Zosia ukrywała się w szuwarach, posiadała włosy splecione. Co więcej, gdy Zofia budzi się nad ranem, jej włosy są ponownie spięte w staranny warkocz. Czy to przypadek? Niedociągnięcie? Nie jestem w stanie sobie wyobrazić sytuacji, że w czasie rzezi Zofia ma czas i chęci na zabawę z rozplątaniem warkocza, jak również takiej, w której banda upowców zawiązuje jej na głowie warkocz przed jej śmiercią.
Proszę następnie zwrócić uwagę, że ten zawiązany warkocz towarzyszy Zofii w zasadzie do końca jej drogi filmowej. Jest to może warkocz w pewnym nieładzie, spowodowanym ucieczką i brudem, ale nawet uciekając z płonącej stodoły swojej siostry można poznać, że jej włosy układają się właśnie w taki "chaotyczny" na wpół rozplątany warkocz. Dopiero w scenie na moście ma ponownie rozplątane włosy.
Jak to można odbierać? Nie mam absolutnego przekonania. Zastanawiałem się nad pewną hipotezą, może zbyt przekombinowaną, ale wygląda ona mniej więcej tak: Zosia przeczekała w szuwarach noc (jej szwagierka powiedziała, że przetrwała rzeź w swojej miejscowości ukrywając się w rowie), następnie wykorzystując taką możliwość podeszła do studni i udawała martwą, natomiast scena ze spotkaniem sołtysa jest jej snem, po którym się budzi. W tym śnie ma rozwichrzone włosy, znalazła się pośrodku palącej się wioski (swoją drogą, po co miałaby do niej wracać, będąc schowaną w szuwarach i oszczędzoną przez jednego z upowców, a więc "względnie" bezpieczną?), a drogę zagradza jej sołtys - to koszmar, po którym się budzi przy studni, gdy upowcy śpiewają o mordowaniu Lachów. Podejmuje następnie dalszą próbę ocalenia.
Co o tym sądzicie?
Obejrzyj jeszcze raz - kobieta z synkiem na ramieniu, do której idzie Szuma i inni to nie jest Zosia. Zosia widzi to z ukrycia.
Wiele osób w tej scenie upatruje śmierci Zofii i - jeżeli ta śmierć rzeczywiście miała miejsce - ta osoba to właśnie Zosia.
Czy ja wiem czy tak doskonale? Powiedziałbym, że jedyne co odróżnia tę postać od uciekającej przed rzezią Zosi to inne włosy. Poza tym - są osoby bliźniaczo podobne moim zdaniem.
Przepraszam że odpowiadam na komentarz sprzed 3 lat, ale: inna koszula - Zosia ma krótki rękawek, kobieta z dzieckiem "spotykająca" sołtysa długi, podwinięty.
Nie zdziwiłbym się, gdyby Smarzowski specjalnie umieścił w tym miejscu przebitkę z podobną postacią by skołować widzów...
Wydaje mi się, czy w końcowej scenie na moście niemcy patrzą na dziecko, omijając Zosię wzrokiem?
Nie tylko zakończenie filmu pozostawione jest wyobraźni widza, ale też inne urwane wątki np. dalszy los pasierbicy Zosi czy Antka itd. Zosia przeżyła, umarło jej dziecko. Śmierć Jasia jest pokazana w taki sposób, że jest on w kolejnych scenach coraz dalej od niej a wcześniej ma dziecko zawsze blisko przy siebie, i że Jaś im dalej toczy się film tym jego stan jest lepszy a jej odwrotnie. Pierwsza scena oddalenia to jak Zosia biegnie do cielącej się krowy i pokazany jest Jaś siedzący samotnie w izbie.. Jej synek odchodził powoli z dnia na dzień.. Zmarł w chwili kiedy Zosia przebudziła się w lesie i ujrzała go bawiącego się w jasnej smudze światła, ona leżała w ciemności. Pojawił się w tym momencie biały wilk, symbol reinkarnacji tzn. że Jaś tak jak już wcześniej jej nieżyjący ukochany stał się jej Aniołem Stróżem. Pomogli jej przeżyć i wydostać się stamtąd. Dzięki ich opatrzności ktoś znalazł Zosię i zawiózł ją do mostu, który dzięki ich opiece bezpiecznie przeszła. Na takie wyjaśnienie wskazuje różnica w wyglądzie i zachowaniu między Zosią a Petro i Jasiem kiedy jadą wozem przez most- ona jest w bardzo złym stanie natomiast oni są jaśni, czyści i uśmiechają się, ale tylko do siebie. Ona żyje, oni nie żyją ale czuwają nad nią. Film o miłości silniejszej od śmierci.
Pomyślałam jeszcze inaczej- mężczyzna zabierający na wóz Jasia po jego śmierci to Bóg, a to że Zosia jechała z Jasiem i Petro wozem a także mucha przy jej oku oznaczają, że ona też o mało nie umarła, była już jedną nogą na tamtym świecie, ale jednak życie zwyciężyło nad śmiercią i przeżyła. Most to przejście że strony śmierci na stronę życia. Rzeka to granica. Jaś na moście tak jakby ją odprowadzał aż w końcu zostawił i dalej szła już tylko Zosia. Scena z Szumą w noc rzezi to stało się wtedy coś dramatycznego o czym ktoś już tu napisał i co już było w filmie przedstawiane wcześniej. Dlatego reżyser postanowił nie kontynuować tej sceny, ponieważ chciał przekazać okrucieństwa tej nocy tylko w formie faktów historycznych w jaki sposób Ukraińcy zabijali wtedy Polaków, a nie po to żeby szokować. Muchy wtedy w lesie były przy Jasiu , ale prawdziwy widok dziecka ujrzała Zosia kiedy podniosła głowę, widz nie, i to było też z tego względu.
Partyzant Wilk to człowiek, któremu los sprzyja wiele razy otarł się o śmierć. W autentycznym wydarzeniu jakim było spalenie kościoła ocaleli ludzie, którzy schronili się w wieży. Wilk wraca do wioski szuka Zosi. Organizuje konia i wóz działając w AK ma różne możliwości. W lesie odnajduje chłopca i matkę. Chłopiec nie znał swojego ojca ale znał Wilka i podświadomie lgnął do niego. Jasiek nie został zabity w wiosce bo na pewno tajemnicą poliszynela było, że jest synem Ukraińca. Zosia była w ukryciu, po rzezi weszła do wioski i zemdlała upadając między pomordowanych. Podobnie jak wcześniej zemdlała gdy Hawryluk przyniósł głowę Skiby. Scena na moście jest oczywista. Niemcy nie pozwalali korzystać z mostu bo służył im do przeprawy, żołnierze dlatego pilnują zabezpieczają most. Wilk musi szukać płytszego miejsca do przeprawy,ale jest to niebezpieczne dla wycieńczonej kobiety i dziecka. Dlatego Zosia i Jasio z trudem przechodzą przez most. Jest to możliwe tylko dlatego, że most zabezpieczają ich "znajomi Niemcy". Pluton Wehrmachtu po to szybkim marszem przemierzał okolicę, żeby zabezpieczyć most dla potrzeb wycofujących się oddziałów. Most został przez nich zaminowany, zostanie wysadzony po przejściu ostatnich Niemców. Inaczej obecność plutonu frontowych żołnierzy (nie żandarmów, policjantów etc) przy drewnianym moście byłaby bez sensu. Żołnierze robią wyjątek i przepuszczają Zosię z synkiem. Kobieta jest wycieńczona, na drugim końcu mostu omdlewa. Na szczęście Wilk zdążył się przeprawić podjeżdża od drugiego końca mostu i ładuje ją na wóz. Wtedy Zosia gubi but. Na wpół przytomna widzi w Wilku ukochanego Petra, który kiedyś też uratował jej życie. Wilk staje się ojcem dla Jaśka wchodzi w rolę Petra. Petro ożył dla niej i Jaśka w osobie dzielnego i kochającego ich Wilka.
Wilk nie znalazł Zosi bo zwyczajnie nie wiedziałby gdzie jej ma szukać. Zosia poddała się po śmierci siostry i jej rodziny...Wcześniej po napadach...brała dziecko na ręce lub szła z nim za rękę i starała się ratować, była przestraszona, ale tez skupiona, uważna zwracała uwagę na otoczenie, rozglądała się...Podczas sceny na moście tego nie ma...Jest obojętna, patrzy tępo przed siebie...dziecko jest daleko za nią...malec próbuje nadarzyć, ale nie może...w pewnym momencie nawet kawałek biegnie, ale to tylko przez chwile...Zosia nie reaguje na to, nawet nie obraca się żeby sprawdzić czy wszystko w porządku...W takim stanie najprawdopodobniej znajdują ich banderowcy i zabijają. Moment śmierci i przejścia na druga stronę jest pokazany w taki sposób, że spotyka się z Petrem i razem odjeżdżają ...
Przejrzałem cały wątek, bo byłem ciekaw interpretacji zakończenia, ale generalnie zostanę przy swoim. Chłopiec przeżył, Zosia również, ale zwariowała co nie jest dziwne w tych okolicznościach. Nie pamiętam czy zabójstwo siostry było przed czy po scenie, gdy Zosia widzi w studni utopione dzieci, ale moment, gdy zaczęła się histerycznie śmiać do siebie a syn zatyka uszy skomentowałem krótko podczas seansu "no i w końcu ją złamało".
Oboje zostali znalezieni i wzięci na wóz przez Wilka i wywiezieni z rejonu pogromu. Most i przejście po nim to już według mnie majaki.
Natomiast scena z Szumą wydaje mi się niedokończona. Coś tam po niej wycięto, bo ewidentnie czegoś tu brakuje albo fuszerka montażysty. Nie da się tej sceny sensownie wytłumaczyć, bo w okolicznościach jakie mają miejsce Zosia powinna być bezsprzecznie martwa od tego momentu. Szuma był szują i przez cały film jest to pokazywane. To szmata, a nie człowiek i nie darowałby jej życia. Jednak to co jest później przeczy jej śmierci. Lepiej by było, gdyby tej sceny po prostu nie wciskać, bo jest bez sensu i tylko miesza, a nic nie wnosi. Moim zdaniem to rażący błąd.
Jestem kilka dni po obejrzeniu filmu w telewizji i według mojej interpretacji Zosia umiera. Leżąc w lesie jest już w agonii (zwróciliście uwagę na głośne muchy, krążące wokół niej?). Człowiek jadący wozem jest dla niej obcy, zabiera on ze sobą chłopca i umierającą Zosię. Zosia opuszcza ten świat w momencie przejazdu przez most. Scena, w której idzie, a synek nie może dotrzymać jej kroku jest symboliczna, jego mama go wtedy opuszcza. My widzimy, że idzie naprzód, zostawiając dziecko za sobą. W rzeczywistości zostawia je sierotą. Ujęcie z jej ukochanym jako woźnicą oznacza, że do niego dołączyła. No i przemierzenie mostu- bardzo istotny symbol. Zosia przechodzi ze świata żywych do świata zmarłych. Niektórzy z Was pytają dlaczego Niemcy nie zwrócili na nią uwagi. Właśnie dlatego, że ona obok nich nie przechodzi. Jest wieziona na wozie mężczyzny, który być może jest już żołnierzom znany i jest to jego stała trasa. To tylko domysł, ale tego, że Zosia dołączyła do ukochanego jestem pewna.