Mam żal do reżysera i scenarzysty o to, że główna bohaterka jest w tym filmie jakąś "niemową", niby gra dobrze ale tylko jako mim, brak dialogów dla niej powoduje ze jest strasznie niematuralna, nawet drzeć się nie umie jak widzi rzeź, a tylko gębę wykrzywia.
Secundo: reżyser chyba nigdy nie był na wsi, a wystarczyło obejrzeć "Samych swoich", że obejście domu na wsi jest "żywe" a nie "martwe" - wszędzie lataja psy, koty, kury , gęsi, kaczki - rozumiem z filmu że na Wołyniu zwierząt hodowlanych nie było, a ludzie żyli miłością i polityką
Tercio: izba w domu to też "martwa natura" rodem ze skansenu - bielone ściany, okno. lustro, piec zawsze wygaszony i jeden(!) sagan obok pieca - wstyd żeby takie barachło ludziom pokazywać - wystarczyło obejrzeć "Znachora" i podejrzeć że w izbie było pełno gratów, ogień pod piecem, drewno w koszach, baby zawsze coś gotowały, obierały, skubały, wszędzie coś się walało, koty się wylegiwały itd
Quatro - irytują mnie dialogi, a właściwie monologi wśród skupisk ludzkich - Jakubik opowiada coś, a reszta wsi tylko słucha, nic się nie odzywa, jak na sali plenarnej sejmu. A w rzeczywistości w ciżbie ludzkiej na wsi ludziska darli ryja jeden prze drugiego, jeden drugiemu nie dawał dojść do słowa drugiemu.
Ogólnie mało naturalny film wyszedł, nie oddający realiów życia na Wołyniu, sceny "rezana Lachów" nawet , ale tez nasi tacy cisi, pokornego serca, zero dramatyzmu, ludzkich odruchów i darcia ryja, a to takie naturalne, ze nie trzeba być utalentowanym scenarzystom, reżyserem.