Jestem martwy. Niech mnie pan zakopie. Czy to jest sztuka? Nie, sztuka to życie, naprzekór wszystkim przeciwieństwom, sztuka wydarcia od okrutnego świata ochłapów szczęcia. Najłatwiej się jest poddać, wierzyć w bezsens życia. Ja, jak chyba każdy mam chwile zwątpienia, też są chwile kiedy mam ochotę skończyć ze sobą. Ale żyję.
Słowem - film-legenda dla niedorozwiniętych "mroków" z problemami egzystenconalnymi, które szczera, pięciominutowa rozmowa by rozwiązała.
P.S. Szare lata 60? Ludzie, nie wiecie co piszecie. W Polsce w latach 60 stopa życiowa była wyższa niż np. w Hiszpanii albo w Grecji. Najpiękniejsze lata europy.... system walutowy oparty był wiąż jeszce na parytecie złota, co rozpadło się dopiero za Nixona. Nędza? szarość? No comment. Nie żyłem w tamtych latach, ale z książek, podręczników i opowiadań starszych odemnie, rysują się czasy pełne nadziei i optymizmu, a nie jakaś szarość. Nawet w bloku wschodnim.
z takiego komentarza można się sczerze posmiać...przepraszam, ale myślę że jest to forma cynizmu po prostu Twa:]
Jeżeli nie, to nasze społeczeństwo ma duży problem, kiedy ktoś o PRL- u pisze:" Nie żyłem w tamtych latach, ale z książek, podręczników i opowiadań starszych odemnie, rysują się czasy pełne nadziei i optymizmu, a nie jakaś szarość"... i jeszcze ktoś o ksywce Muad' Dib... i pod rządami Harkonnena było cudownie, więc po co Herbert w ogóle zaczął pisać taką opowieść?:P
Droga Arrakin!
Moim zamiarem nie było napisanie komentarza "do pośmiania się". Szkoda, że tak to odebrałaś, ale cóż...
Twoje zdjęcie przedstawia młodą, atrakcyjną osobę, która w PRL-u mogła przeżyć najwyżej fragment dzieciństwa - rzecz jasna w latach 80-tych. Szarych, ciemnych latach nędzy i kryzysów gospodarczych następujących jeden po drugim. Tak samo jak ja, nie możesz siłą rzeczy znać z autopsji lat 60 XX wieku. Co nam więc pozostaje? Źródła historyczne (nieważne, czy ustne czy pisane).
Źródła historyczne nigdy nie są doskonałe. Bywają bardziej lub mniej obiektywne, ale nigdy nie są "zdjęciem" rzeczywistości. Tu wkracza człowieczy umysł. Jedni twierdzą, że jest on wynikiem kreacjonistycznej interwencji sił wyższych, inni, że jest on wynikiem długiej ewolucji od jakiejś pra-ameby. Nieważne. Ale on istnieje, i jego zadaniem jest katalogowanie i układanie informacji (sygnałów) przychodzących. Otóż sygnały w wielu miejscach bywają sprzeczne, w wielu miejscach ich zakres jest rozłączny, często późniejsze wydarzenia rzucają cień na wydarzenia wcześniejsze. Ale nasz genialny centralny układ nerwowy owe źródła przetwarza i wypuszcza dalej informacje wychodzące.
Dobra, walnąłem dziwaczny pseudonaukowo-pomaptyczny wykładzik, ale wniosek jest jeden; wyciągaj wnioski nie tylko na podstawie propagandy. To się opłaca.
A to, że mam ksywkę Muad'Dib jest tylko moim wyrazem uznania dla twórczości Franka Herberta, a nie uznania dla jakiegoś rodzaju ideologii. Jestem na wszelkie ideologie wściekle odporny.
P.S. A kto, jeśli nie Muad'Dib rozpoczął jihad? Taki jasny i świetlany bohater, hę?
P.S. 2. Fajny offtopic.
hm, w historię "bawię" się na studiach, więc nie pisz o źródłach, bo raczej z nich jasny obraz PRL-u się jawi. W "Wojaczku" została ukazana tylko szara rzeczywistość, zbrodnie, itp. Jest to jeden ze sposobów na opowieść jednak i to zgodny z duchem poezji tego człowieka. To teraz nastąpiło pewne skrzywienie do idealizowania owego okresu, jakim była polska-ludowa, jednak to już typowedla natury ludzkiej...
Pozdrawiam ;)
Film przedstawia ostatnie dni z życia poety. Dlaczego miałby być przepełniony optymizmem i duchem walki, skoro życie Wojaczka, ani on sam wcale takim nie był? Nie sądzę, by jego problemy rozwiązała 5-minutowa rozmowa, bo przecież Wojaczek leczył się psychiatrycznie i jakoś nie bardzo mu to pomogło. Wszystko zalezy od człowieka; to, co dla Ciebie jest błahostką, dla kogoś innego stanowi tragedię.
"Czy to jest sztuka? Nie, sztuka to życie, naprzekór wszystkim przeciwieństwom, sztuka wydarcia od okrutnego świata ochłapów szczęcia. Najłatwiej się jest poddać, wierzyć w bezsens życia."
życie Wojaczka było sztuką, szkoda,że wypowiadasz się nie mając pojęcia o czym mówisz, myślę, że niektóre z jego wierszy ciągle są za śmiałe nawet jak na nasze czasy więc myślę ze 5 min rozmowa z kimś kto przerasta w sposobie pojmowania rzeczywistości skończyła by się głośnym i przeraźliwie pustym śmiechem "niedorozwiniętych "mroków" z problemami egzystenconalnymi" (swoją drogą to tak się pisze to słowo "egzystencjalnymi")