pamiętam ten wieczór, gdy wyszłam z kina po obejrzeniu wojaczka. te emocje i wewnętrzne euforie, co rozpierały mnie od środka to znak, że film zadziałał na moje zmysły i wpisać go mogę na listę tych ulubionych.
idealna sceneria, idealny aktor, co pięknie palił papierosy, których przecież tak nie lubię, a do dziś nie umiałabym chyba chwycić tak kieliszka jak on. ten czarny płaszcz i biały kołnierz. ach.
nóżka w konfesjonale, zespoł o tajemniczej nazwie sekret, tak, będę wracać nie raz. za tydzień obejrzę raz jeszcze i raz jeszcze odczuję ten kinematograficzny słodki smaczek na tęczówce.
O tak, ze mną było podobnie! Ten film wprowadza w niesamowity nastrój. I też nie lubię papierosów ;)
gdybym mogla, kliknelabym 'lubie to. podobne mam odczucia.
chyba w czasach gimnazjum natknelam sie na wiersz wojaczka, wywarl na mnie ogromne wrazenie.
nie wiedzialam, ze powstal o nim film i jak tylko zobaczylam tytul z jego nazwiskiem od razu musialam obejrzec.
klimatyczny.
p.s. i o dziwo, mnie tez, nie odstraszyly ani papierosy ani wodka.
mozna powiedziec, ze mialo to swoj niebywaly urok.