To pierwszy film Majewskiego, na który tak naprawdę zwróciłam uwagę. Lubię wprawdzie Wojaczka, ale nie na tyle by wzdychać z zachwytu, albo żeby samo nazwisko tego poety skłoniło mnie na pójście do kina. Trochę więc potrwało zanim obejrzałam ten film, ale warto było to zrobić. Bardzo podoba mi się sposób w jaki zrobiono film (czarno-białe zdjecia, morze alkoholu, obleśne peerelowskie restauracje, ponury klimat współgrający z poezją Wojaczka).