podobał mi się bardziej od Weekendu, Karola i Cellulitu (jak widzicie z ogromną
ciekawością oglądam wszystkie arcydzieła polskiej kinematografii 2011 - a mamy
dopiero luty:-))
zalety:
- może uznacie że to puste, ale ja lubię jak film jest technicznie ładnie zrobiony, tak
"designersko" i jak jest tam "warszawka" albo "krakówek", dość mam tych wioch w
serialach TVP i jak jest film zrobiony fajnie technicznie a nie na taśmie ze śmietnika
- dość ciekawa fabuła przez 2/3 filmu, dobry pomysł, potem trochę się rozjeżdżający
- Sonia potrafiąca być: zaniedbaną kurą domową, potem znakomicie się
"wylaszczającą", ostrą, agresywną żyletą (co ma już w poprzednich rolach
przetrenowane), "lizbijką" (copyright by Robert Węgrzyn:-) )a w finale nadal zadbaną ale
już ustatkowaną osobą. Jestem przekonany że żadna z wielu aktorek z "Och, Karola"
nie potrafiłaby zagrać tej roli.
- Wojciech Mecwaldowski będący najjaśniejszym polskim komediowym skarbem
początku lat 2010tych. Także Cellulit ratował przed kompletnym dnem.
- mnie pozytywnie nastroiły epizody nestorów polskiej komedii: Zofii Czerwińskiej i
Bohdana Łazuki, to dobrze że się pojawili.
wady:
- nieznośna moralizatorsko-dydaktyczna końcówka od sceny z Szapołowską w "piekle"
(?, whatever) do końca. Największa wada filmu
- niewykorzystany potencjał Kota, który zazwyczaj "kradnie" większość filmów w których
gra, a tu był nijaki
- za dużo product placements
- by zadowolić wszystkich którzy uważają że wymieniłem za mało wad: jeśli szukali dla
bohaterki potężnego, napakowanego, czarnoskórego kochanka, mogli znaleźć takiego
bez kłujących w oczy widocznych rozstępów na ramionach:-))))))))))))))) widzicie jak się
staram
Ja trochę bym zmienił ranking: Cellulit na 1 miejscu, Później Karol minimalnie nad "wojną", na samym końcu weekend. Ale fakt faktem nie najgorszy, nie rozumiem skąd ocena 3,9.
Masz rację, powinna być ocena jeszcze niżej.
Ostatnio polskie kino schodzi na psy i trzeba w tym wypadku interweniować. Trzeba otwarcie mówić, czy film jest dobry czy też nie. Ostatnio nasze rodzime kino serwuję nam zwykłą prostą chałę. Przykładem jest właśnie "Wojna żeńsko-męska".
Jeżeli ktoś ten film uważa lepszy lub porównywalny do Celluitu lub Weekendu i Och Karol, to szczerze mówiąc: boję się obejrzeć te 3 pozostałe "hiciory".
To tyle co do wypowiedzi Nasedo, a teraz co do GG06:
- Jakie ładnie technicznie zrobiony? Efekty komputerowe były dla mnie po prostu brzydkie i było wyraźnie widać, że to jest grafika komputerowa... Widziałem sporo filmów, gdzie wykorzystano grafikę komputerową do konkretnych film, a jeżeli tutaj graficy tego nie potrafili zrobić to niech po prostu nie robią bo potem to żałośnie wygląda. A jeżeli chodzi Ci o umiejscowienie akcji, to dla mnie patrząc na poziom tego filmu byłoby bez różnicy gdzie toczyłby się... Tego i tak nawet Paryż nie uratowałby.
- Ciekawa fabuła... Przesycona niskim feministycznym humorem z niepotrzebnymi i wplecionymi na siłę przekleństwami. Sama fabuła też była taka nudna, przewidywalna (szczególnie happy end'owa końcówka, która była tak debilnie naciągnięta że szok) i w ogóle bez polotu. Nie wiadomo czy tutaj trzeba byłoby się śmiać czy płakać.
- Jak wspomniałem, nie widziałem "Och, Karola" więc nie wiem jaka tam jest gra aktorska, aczkolwiek w tym filmie który miałem nieprzyjemność widzieć gra głównej bohaterki wcale nie była najlepsza. Fakt, wybijała się nad grą córki, ale nieznacznie. Bardzo podobny poziom reprezentowały, czyli niski.
- Fakt, chyba jak on był pokazywany na ekranie to publicznośc najwięcej się śmiała. Aczkolwiek mnie żarty z jego udziałem nie śmieszyły... Jednakże brawa dla tego aktora, że odważył się zagrać w takim słabym filmie i wypadł raczej najlepiej ze wszystkich.
- Dla ich dobrego imienia mogli wyciąć z nimi sceny (Zofii Czerwińskiej i Bohdana Łazuki). W takim czymś występować to wstyd. Fajnie, że się pojawili, ale nie uratowali ani trochę tego filmu.
Do minusów się nie czepiam, bo minusy akurat tutaj są najbardziej prawdziwe. ;)
Pozdrawiam,