PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=298581}
5,1 197 tys. ocen
5,1 10 1 197211
6,1 63 krytyków
Wojna polsko-ruska
powrót do forum filmu Wojna polsko-ruska

(Mój komentarz jest odpowiedzią na komentarz kogoś innego ale uznałem, że jest na tyle uniwersalny że chciałbym go powtórzyć):
Tak sobie tutaj trafiłem po przeczytaniu pewnej książki Kuczoka. Przypomniało mi się, że Masłowska miała równie natarczywy i agresywny styl pisania, oraz coś co moim zdaniem należy nazwać wprost - grafomanię do potęgi. Film oglądałem w kinie i mało już z tego pamiętam, tak jak i z samej książki, ale jedno mi w tedy utkwiło w głowie, pewna obserwacja: czy do opisu tych wszystkich banałów o których pisze Masłowska czy Kuczok jest potrzebny ten krzykliwy, neonowy wręcz język? Czym się ten Pilch i reszta adoratorów Masłowskiej tak zachwycali bo chyba tylko tym? Przecież chyba nie dyrdymałami, które stanowią szumne "drugie dno" tego gniota? Ciężko mi podać odpowiednie przykłady z literatury, bo nie przepadam za czytaniem podobnego chłamu i na Kuczoka i Masłowską trafiłem raczej niechętnie, ale porównując do filmu - to tak jakby "Ludzką Stonogę" obwołać arcydziełem. Można tam spokojnie znaleźć wiele przesłań - przemijanie, walkę klas itp. Albo "Srpski Film" - tam to już jest ocean głębi. Każdy kto miał nieszczęście widzieć te "dzieła" wie dobrze, że pozostawiają one raczej uczucie niesmaku niż zadumy. Może Pilchowi i reszcie fanów Masłowskiej wydaje się, że w czasach wszechobecnej kloaki należy ją również zainstalować w literaturze czy w filmie i uważać za coś odkrywczego? I ja w sumie nie mam nic przeciwko - o ile tego typu twórczość traktuje się jak rozrywkę i nic więcej. Jak film "Martwica Mózgu", "Kommando" czy "Kickboxer" - przez fanów uważane za arcydzieła - przez krytyków nazywane jednak po imieniu. Rzeczywiście król jest nagi.