Film obejrzałem pod wpływem recenzji i opinii, jaki to on nie jest straszny, jaki to on nie jest brutalny, że dobry, bo na faktach, bo aktorstwo, bo akcja, bo kisiel w majtach. Wała jak Polska cała, bo film jest naprawdę bardzo, bardzo średni.
Sama logika i fabuła kuleją. Akcja rozwija się bardzo, ale to bardzo powoli, bo dopiero w ok. 50 minucie zaczyna się właściwa fabuła. I jest z miejsca pełna nielogiczności:
1) Liz strzela do Micka. Spoko, podziwiam, że zrobiła chociaż to, a nie pokornie oddała broń, jak ma to miejsce w innych tego rodzaju ''produkcjach''. Niemniej, kiedy Kirsty krzyczy ''Dobij go'', Liz szarpie się z zamkiem i właściwie przeładowuje karabin, ale woli bandytę walnąć aż dwa razy (!) przez plecy kolbą i zostawia go. Ja wiem, zaraz podniosą się głosy, że co Ty byś zrobił, że przerażenie, że poczucie bezradności. OK, ja to rozumiem. Tylko w takich wypadkach najczęściej daje o sobie znać adrenalina, zalecam zaznajomić się ze sprawami kryminalnymi, kiedy ofiara odpiera atak napastnika, zazwyczaj przechodzi do kontrataku. Często w sprawach dot. obrony koniecznej, sam sprawca wygląda jak mięso na tatara, bo niedoszła ofiara rozwaliła mu dokumentnie łeb czymkolwiek, co miała pod ręką (była akcja, że ofiara użyła kałamarza z rżniętego szkła)/pchnęła 40 razy nożem/wyrwała kręgosłup i wzięła na pamiątkę (:D). Wygląda to podobnie przy większości spraw o zabójstwo w afekcie - zabójca działa pod wpływem tak silnych emocji, wyzwolonych jakąś sytuacją, że nie kontroluje swojego zachowania. Kilkukrotnie spotkałem się z przypadkami, kiedy niedoszła ofiara, mając przy sobie/odbierając napastnikowi broń palną, faszerowała go całym magazynkiem (w zależności od broni, od 5 do nawet 20 nabojów), a czasami dla pewności rozwalała głowę kolbą/rękojeścią. Dlatego film dostaje pierwszy minus.
2) OK, o ile można sobie tłumaczyć strachem, paniką zachowanie Liz, o tyle nie rozumiem kompletnie, dlaczego zostawiła przy bandycie broń (odpowiadając na argument o panice, odpowiadam, że Kirsty w tym czasie spokojnie wciągała na siebie spodnie...). Każdy człowiek, niezależnie od sytuacji, czując się zagrożony, wziąłby ze sobą karabin, który leży pod ręką. Drugi minus.
3) Rozdzielanie się to jeden z najgłupszych motywów z horrorów. Ja rozumiem, że akcja itepe, ale jest to kompletnie absurdalne i nielogiczne. Gdybym ja się śmiertelnie bał jakiegoś psychopatycznego zabójcy, nigdy nie pozwoliłbym się rozdzielić od swojego towarzysza. Trzeci minus.
4) Kirsty na sam koniec ucieka. Na piechotę. Wszystko byłoby fajnie i pięknie, gdyby nie to, że ucieka BOSO. Jeśli ktoś nie wie, o czym mówię, zalecam przejść się 100 metrów bosymi stopami po asfalcie. Czwarty minus.
Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona nudna, sztampowa, totalnie przewidywalna. Film nie odkrywa niczego nowego, to samo przeżywaliśmy już nie raz, nie dwa, nie trzy. Dziwi mnie, dlaczego w ogóle to coś, jest nazywane horrorem.
Muzyki brak. Aktorstwo, mimo, że zaangażowano aż czworo aktorów - leży. Wybija się tylko John Jarrat (biorąc pod uwagę, że gra on główny szwarccharakter, jest to zrozumiałe). Pozostali bohaterowie są miałcy, tacy, jak tysiące innych. Nie wyróżniają się niczym, nie odgrywają emocji, bo nawet nie mają okazji ku temu.
Za wszystkie trzy zarzuty - piąty minus.
I tak na koniec, bo wiem, że ktoś to wyciągnie. Jeśli akcja z filmu wydarzyła się naprawdę, to pozostaje mi współczuć, że takie bzdety kręcą. Ale jest druga strona medalu - fabuła tego rodzaju jest nieweryfikowalna. Takie akcje mogą się wydarzyć w każdym miejscu na świecie i nie ma szans, by to potwierdzić na 100 %. Zresztą, co trzeci horror ostatnimi czasy jest ''oparty na faktach''.
Film dostaje ode mnie 5/10, głównie za niezłe efekty gore.
Nie zgadzam się z Twoim trzecim zarzutem - rozdzielenie się było w tym przypadku zupełnie logiczne. Kirsty faktycznie spowalniałaby Liz (choć ta sama się spowolniła przystając, żeby pooglądać zdjęcia i nagrania wideo; ale z drugiej strony należy to docenić, bo w końcu zrobiła to dla nas, widzów).
A jak już piszę, to przy okazji odniosę się do reszty. Pierwsze dwa zarzuty są słuszne i mnie również się to nie podobało, ale jak sam zauważyłeś, Liz przejawiała i tak znacznie więcej inicjatywy niż większość bohaterek tego typu horrorów. To może wyklucza film z kategorii "arcydzieła", ale nie stanowi moim zdaniem jakiegoś mocnego zarzutu przeciwko niemu. Co do zarzutu czwartego - może i jest to nierealistyczne, ale można założyć, że w tak ekstremalnej sytuacji była w stanie to zrobić. Gorzej, że wyczyn ten nie pozostawił na jej stopach żadnych śladów, ale znowu - nie zepsuło to jakoś drastycznie moich wrażeń. Czyli zasadniczo się z Tobą zgadzam, ale nie zaważyło to jakoś szczególnie na moim odbiorze filmu.
Dla mnie miał on dobry klimat, naprawdę odczuwałem straszne położenie tych dziewczyn. Minus jeden do oceny ma za niepotrzebny chwyt pt. "na faktach autentycznych".
''Co do zarzutu czwartego - może i jest to nierealistyczne, ale można założyć, że w tak ekstremalnej sytuacji była w stanie to zrobić. Gorzej, że wyczyn ten nie pozostawił na jej stopach żadnych śladów, ale znowu - nie zepsuło to jakoś drastycznie moich wrażeń.''
Przejdź się boso po asfalcie. Sto metrów. Po kilkudziesięciu nie będziesz w stanie iść, ponieważ poobcierasz sobie nogi. Tu nie chodzi o trywialny brud, ale o przyziemną kwestię poranienia sobie stóp.
''Nie zgadzam się z Twoim trzecim zarzutem - rozdzielenie się było w tym przypadku zupełnie logiczne. Kirsty faktycznie spowalniałaby Liz (choć ta sama się spowolniła przystając, żeby pooglądać zdjęcia i nagrania wideo; ale z drugiej strony należy to docenić, bo w końcu zrobiła to dla nas, widzów).''
Rozdzielając się nie miały żadnych szans. Zresztą, to, co zrobiła Liz, to był szczyt głupoty.
''A jak już piszę, to przy okazji odniosę się do reszty. Pierwsze dwa zarzuty są słuszne i mnie również się to nie podobało, ale jak sam zauważyłeś, Liz przejawiała i tak znacznie więcej inicjatywy niż większość bohaterek tego typu horrorów. To może wyklucza film z kategorii "arcydzieła", ale nie stanowi moim zdaniem jakiegoś mocnego zarzutu przeciwko niemu. ''
Strzelenie z karabinu to nie jest jakiś szczególny przykład ''wybicia się''. Generalnie zachowała się jak te pozostałe 30 % bohaterek z tego rodzaju produkcji.
A ja w 100% zgadzam się z każdym słowem napisanym przez Ciebie. Co więcej- nie rozumiem fenomenu tego filmu a nawet trochę się rozczarowałem. Dodatkowo co mnie strasznie denerwowało (może to zabrzmi idiotycznie) za każdym razem gdy słyszałem śmiech głównych bohaterów aż mi się odechciewało to oglądać. No i na sam koniec ostatnio zauważyłem, że ludzie widzący, że film jest oparty na faktach od razu podnoszą mu ocenę i bronią argumentem, że mogło przytrafić się to każdemu z nas, jest to straszne i wywołuje dreszcze.. Horror ma na celu wywołanie dreszczy a jak wiadomo tragedie się dzieją i dziać będą.. Podsumowując podpisuję się pod Twoją opinią,no i pozdrawiam. :)
Dałeś wysoką notę. Dla mnie jeśli nie 3 to najwyżej 4/10. Z wszystkimi punktami się zgadzam. Nie zgadzam się natomiast z nazywaniem tego filmu horrorem i Twoją oceną efektów gore... są zwyczajnie niepotrzebne i obniżają "loty" tego filmu nawet jeśli nieźle wykonane - moim subiektywnym zdaniem. Lepiej było mniej epatowac tymi efektami a bardziej budowac klimat zagrożenia i napięcia.