reżyser przesadził robiąc dwa filmy pod jednym tytułem: turyści w australijskim interiorze oraz oko w oko z sadystycznym mordercą. Dla mnie lepsze były pogaduszki w drodze do krateru. Nie ma się co podniecać autentycznością pokazywanych zdarzeń: nie było świadków, więc kto zdał relację? Dlatego ukazywanie przemocy, swoista ciuciubabka między mordercą i ofiarami są dość idiotyczne. Greg przesadził i poniosła go wyobraźnia filmowa. Ten film nie ma nic wspólnego z horrorem!