Warty obejrzenia od 40 minuty mniej więcej. Wtedy uzyskuje się kwintesencję okrucieństwa i przemocy. Cała fabuła to bieganie po bezdrożach i pustkowiach Australii dwóch dziewczyn i psychopatycznego mordercy. Krzyki, piski, wrzaski. Nigdy nie dotrwałem do końca tylko zasypiałem w trakcie oglądania. Mogło być inaczej. Demoniczne i tajemnicze siły uwolnione z krateru Wolf Creek atakują turystów, którzy w obliczu nieznanego zagrożenia ulegają powoli zbiorowemu obłędowi. Na koniec wzajemnie się wyrzynają. W tle jakaś aborygencka legenda. Zabrakło twórcom wyobraźni.